Portal Fronda.pl: Choć jeszcze kilka dni temu rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa Błońska zapewniała, że premier jeszcze nie podjął decyzji w tej sprawie objęcia stanowiska szefa Rady Europejskiej, to już dziś radio RMF FM podało nieoficjalną informację, że Donald Tusk wyraził wstępną zgodę na objęcie tej posady. Czy to znaczy, że premier przed czymś ucieka do Brukseli? Jeśli tak, to przed czym? Pański partyjny kolega, poseł Zbigniew Girzyński tak właśnie ocenia zamiary szefa rządu. I deklaruje, że lepiej byłoby gdyby premier został w Polsce, bo łatwiej będzie go wsadzić do więzienia. Jak Pan ocenia europejskie plany Tuska?

Arkadiusz Czartoryski: Tą decyzję należy komentować w kontekście ostatnich wyników badań na temat zaufania Polaków do rządu i do premiera, przeprowadzanych przez wiele ośrodków badań opinii społecznej. A te wyniki są fatalne, najgorsze od wielu lat sprawowania przez Donalda Tuska funkcji premiera. Jeśli chodzi o opinie Polaków na temat całego układu władzy PO-PSL, to najbardziej negatywnie oceniają oni właśnie rząd premiera Tuska, który ma gorsze oceny niż prezydent czy Platforma Obywatelska. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest coś na rzeczy w opiniach mówiących, że Donald Tusk chce uciec. Proszę zwrócić uwagę na to, że najbardziej szokującym w ostatnich miesiącach zachowaniem premiera był moment, w którym po ujawnieniu skandalicznych nagrań na temat sytuacji w Polsce, nagrań rozmów ministrów w rządzie Tuska, stanął on przed Polakami i powiedział, że nic złego nie widzi w tych taśmach, że właściwie nic strasznego tam nie ma, nic się nie dzieje… Tusk żadnemu ze swoich ministrów nie udzielił nawet ustnej nagany. Co jest tak potężnego, co powoduje strach premiera przed jakimkolwiek uporządkowaniem sytuacji swoich ministrów? Co jest takiego strasznego, że blokuje premiera przed rozwikłaniem najbardziej tragicznych wydarzeń z okresu jego premierostwa? Musi być coś, co łączy Tuska z jakimiś niewyjaśnionymi sprawami… Smoleńsk jest jednym z najbardziej spektakularnych przykładów, ale tego typu wydarzenia możemy mnożyć. Wiadomo, że ucieczka do Unii Europejskiej, do Rady Europy na stanowisko, które podobnie jak w przypadku premiera Jerzego Buzka niewiele znaczy, jest na pewno jakimś wyjściem, które pozwoli – w mniemaniu Donalda Tuska – uratować mu twarz. Oceniam to w kategorii ucieczki przed odpowiedzialnością…

Ale czy rzeczywiście po objęciu stanowiska szefa Rady Europejskiej Donald Tusk będzie taki nieuchwytny? Czy nie będzie go wtedy można pociągnąć do odpowiedzialności?

Jest przyjęta taka zasada, że jeśli ktoś z Polski obejmuje wysokie stanowisko w Unii Europejskiej, to nie bardzo wypada taką osobę atakować. Obejmowanie stanowisk unijnych traktowane jest przez społeczeństwo jako coś korzystnego dla Polski. Premier zapewne liczy na to, że pod niebem Brukseli będzie mu łatwiej przetrwać, bo będzie mniej atakowany niż w przypadku pełnienia jakiejkolwiek funkcji w Polsce. To oczywiście nie wyklucza odpowiedzialności prawnej. Za to wszystko, czego dowiedzieliśmy się z taśm (choćby tego, że Belka jeszcze pół roku przed wybuchem afery z Amber Gold ostrzegał, że jest to piramida finansowa, na co minister spraw wewnętrznych odpowiedział, że trzeba to było zostawić, bo szła na to pod stołem kasa). Żadna funkcja premiera nie chroni, ale myślę, że liczy on na pobłażanie, bo ciężkie czasy, bo trzeba pomagać Polsce… Ma nadzieję, że będzie mniej atakowany przez opozycję, media, polityków…

Rozm. MaR