Reformację należy rozpatrywać jako kryzys rozumuw obliczu końca. Do depozytu nowożytności złożyłaona trzy elementy. Nienawiść do rozumu, upadek wiary w człowieka oraz dążenie do totalnych rozwiązańw obliczu końca.
Nikodem Bończa-Tomaszewski
Apokalipsa rozumu, czyli niemieckie narodziny nowożytności
Zjednoczona Europa roku 1000 nosiła nazwę Święte Cesarstwo Rzymskie. Obejmowało ono tereny od Pirenejów po granice państwa BolesławaChrobrego. „Rzymów" w historii Europy zawsze było pod dostatkiem, choćsamozwańcze cesarstwa spotykał smutny koniec. Tak też stało się z Cesarstwem Niemieckim, którego powolna degrengolada trwała już od XII wieku,a następne stulecia upłynęły pod znakiem rządów czeskiej dynastii, co dobitnie świadczy o upadku sił witalnych germańskiego świata. W końcu XV wieku z niemieckiego dominium pozostał wspaniały tytuł, który przetrwał doroku 1806.Niezależnie od siły politycznej „Świętego Cesarstwa Rzymskiego NaroduNiemieckiego" (nazwa ta zaczęła obowiązywać od czasu uchwały kolońskiejw 1512 r.) średniowiecze ukształtowane zostało przez krąg kultury romańskiej. Chrzest władcy Franków Chlodwiga i powstanie państwa Karola Wielkiego miały decydujący wpływ na formowanie średniowiecznego świata. Jego centrum był Paryż — największy ośrodek uniwersytecki oraz Rzym —stolica łacińskiego uniwersum. Świat romański zainicjował krucjaty, renesans, wielkie odkrycia geograficzne, kolonizacje... Niemcy były cywilizacjądla książąt polskich, czeskich czy węgierskich, ale dla Francji, Hiszpaniii rozsypanych państewek włoskich, stanowiły peryferium.Politycznie, gospodarczo i kulturalnie krąg niemieckojęzyczny pozostałna europejskim marginesie, aż do XVIII wieku. Był to właściwe „pas peryfe-riów" przecinający na pół środek Europy, natomiast „centra" przewędrowały na skraj kontynentu, na zachód — do Hiszpanii i na wschód — do państwa polsko-litewskiego.Rozdrobnione państewka niemieckie wkroczyły jednak w nowożytnośćz atutem o wiele większym niż potęga polityczna czy gospodarcza — stały sięcentrum fermentu religijnego. Geneza duchowa protestantyzmu jest zarazem genezą duchową nowożytności, a Niemcy — kolebka reformacji — stały się kolebką nowożytności.
Religia jako kryzys rozumu
Religia jako kryzys rozumu — tak można określić doktrynalnąosnowę protestantyzmu. W augustiańskim seminarium Luterotrzymał precyzyjny wykład nominalizmu. Nominalizm wyłoniłsię z rozkładu scholastyki jako radykalny ruch sceptyczny. Rozbudowany przez nominalistów aparat pojęciowy często przesłanianam tą podstawową cechę tego trendu myślowego.Sceptycyzm nominalistów sprowadzał się do wiary w niemożnośćwprowadzenia pojęć ogólnych. Nie możemy mówić o człowieku czypsie w ogóle, możemy mówić np. tylko o Albinie Siwaku jako tymkonkretnym człowieku albo o Szariku jako tym konkretnym psie. Jeżeli sensowne użycie pojęć ogólnych jest niemożliwe, to rozum nie jest w stanie dostarczyćżadnych pewnych i sensowych odpowiedzi na pytania o całość wszechświata.Seminarium duchowne wpoiło Lutrowi nominalistyczny sceptycyzm,który przemienił się w radykalną niechęć do rozumu. Ojciec reformacji byłzdeklarowanym nominalistą i mawiał: „Mój mistrz Ockham był największym dialektykiem". Dla Lutra scholastyczneratiobyło narzędziem godnym pogardy, nie dawało pewnych rozwiązań. Nominalizm dowodził, że rozumna refleksja metafizyczna jest niemożliwa. Możliwe są tylko prawdy empiryczne, z teologicznego punktu widzenia małe, chwiejne, ludzkie. Luter nie mógł ścier-pieć wszystkiego, co ludzkie: odrzucił sakramenty, bo są za ludzkie; obaliłświętych, bo byli ludźmi; niszczył obrazy jako dzieła rąk ludzkich... Pierwszym krokiem ku nowożytności było zatem odrzucenie rozumu. Epokę „racjonalizmu", czas „Rozumu" (przez duże R) otworzyła, paradoksalnie, gwałtowna deprecjacja możliwości rozumu.
Lud Wybrany Narodu Niemieckiego
Ruch protestancki był radykalnym ruchem eschatologicznym. Dlatego pogardził rozumem i jego możliwościami. Czym bowiem jest miał-kość rozumowych rozwiązań wobec wieczności? Czym jest nędzaczłowieka wobec końca? Zbliżający się koniec wymaga radykalnychśrodków i pewnych rozwiązań, a ich źródłem może być tylko wiara.Początek XVI wieku jest czasem końca. Pojawiają się prorocyParuzji, w popularnym obiegu krąży niespotykana ilość broszurzwiastujących koniec świata. W tysiącach egzemplarzy powielanesą ryciny, na których bestia i szatani powstają przeciw człowiekowi. Wpływa to nie tylko na umysły „maluczkich". Teologowie i kaznodziejezaczynają ujmować rzeczywistość w kategoriach eschatologicznych. Apokalipsa staje się najchętniej czytaną i komentowaną księgą.W XVI wieku protestanccy uczeni w piśmie rozdają w apokaliptycznymspektaklu nowe role. Zakony stają się zastępami szatana, Rzym jest królestwem Bestii, Papież antychrystem. Biblijnym ludem wybranym końca czasów stają się Niemcy. Naród niemiecki, naznaczony przez Boga, wydal z siebie prawdziwych obrońców wiary. Tak jak u początków Bóg wybrał Żydów,aby przygotowali drogę Mesjaszowi, tak u kresu Bóg powołał Niemcy, byutorowali powtórne Jego przyjście. Wybraństwo ludu niemieckiego, którypierwszy oparł się sile Rzymu, z biegiem czasu wrasta w protestantyzm.Z czasem sekty protestanckie doprowadziły do partykularyzacji tej konfesji,mit wybraństwa zamiast maleć nasilił się. Zjawisko „judaizacji" sekt protestanckich było tego najlepszym przykładem.
O pewności, czyli eschatologiczny Blitzkrieg
Osiągnięcie pewności oznacza poszukiwanie rozwiązań totalnych. Odbywa się pod hasłem „powrotu do pierwotnych ideałów". Chodzi o odrzucenie wszystkiego, co niestałe, zmienne,płynne oraz o utorowanie pewnej, radykalnej drogi do Nieba.„Tylko przez Wiarę", „Tylko Pismo" — owo „tylko" najlepiej wyraża protestanckie poszukiwanie pewnej metody. „Tylko" oczyszcza drogę do Nieba ze wszystkiego, co na tej drodze stoi, oczyszcza też całe kulturowe pobocze i niszczy krajobraz sztuki.Niemiecka święta wojna z grzechem stała się eschatologicznymBlitzkriegiem.Wobec nadchodzącej Apokalipsy droga do Nieba musiała być oczyszczona jak najszybciej. Dlatego dla osiągnięcia pewności reformacja była gotowa poświęcić wszystko. Poświęciła jedność Kościoła, poświęciła rozum,poświęciła Tradycję. Pewność wymaga odrzucenia wszystkiego, co nie prowadzi do Boga, nawet takich drobiazgów, jak kolorowe stroje genewskichmieszczek, których noszenia gmina kalwińska surowo zakazała. Protestantyzm stał się nieludzki, bo dla pewności osiągnięcia Zbawienia, był gotowypoświęcić wszystko, co ludzkie.Rozwój doktryny ukazał, że osiągnięcie pewności oznaczało zwrot kurozwiązaniu totalnemu. Było ono możliwe albo przez indywidualizację wiary, albo przez budowę na ziemi „Państwa Bożego". Projekt pierwszy miałcharakter pragmatyczny, jego realizacja nie wymagała rekonstrukcji fundamentu świata, tylko wewnętrzną przemianę siebie. Tą drogą poszedł FilipSpener i ruch pietystyczny. Ci, którzy uznali, że „wielkiego zegarmistrza" nieznajdzie się na dnie duszy, wzięli się za realizację drugiego projektu.
Dziedzictwo niemieckiej reformacji
Reformację należy rozpatrywać jako kryzys rozumu w obliczu końca.Do depozytu nowożytności złożyła ona trzy elementy. Nienawiść dorozumu, upadek wiary w człowieka oraz dążenie do totalnych rozwiązań w obliczu końca.Zdumiewające jest to, że protestancka nienawiść do rozumu pozostaje niedostrzeżona, a o tym, że ukształtowała ona „epokę postępu", nikt nawet nie śmie myśleć. Oświecenie powie, że Luter zracjonalizował religię, likwidując kult świętych, sakramenty, odpusty, że rozkuł kajdanymitu i zabobonu. Teza ta zbanalizowała się dziś już do podręcznikowego poziomu, a w jej „oczywistość" nikt nie wątpi.Tymczasem Luter jako filozof był sceptykiem i deprecjonował możliwościrozumu. Postrzegał go jako mierne narzędzie tymczasowych rozwiązań. Rozum nie mógł się mierzyć z Wiecznością, Bogiem i Zbawieniem. Podczas gdyśw. Jan od Krzyża w swoim wykładzie mistyki wskazywał na rolę rozumuwdrodzena„górę Karmel", Luterpałałgwałtowną nienawiściądorado.Nowoczesność przejęła tą nienawiść. Oświecenie było już uwolnione odrozumu, takiego jak rozumiała go klasyczna filozofia. Dla oświeconychw„rozumie"niebyłojużludzkiego,ranoprzestałobyćwładzą ludzką.Stałosię „Rozumem" — autonomiczną częścią wszechświata, przenikającą wszystko ideą, sternikiem postępu, a może samym postępem... Cokolwiek oświeceni mówili o „Rozumie", nie miało to już związku z człowiekiem i jego władzą sądzenia. „Rozum" wyzwolił się z ludzkiego umysłu i stał się samodzielnym bóstwem. „Rozum" pochłonął to wszystko, co oświecenie uznało zawartość pozytywną, po czym uległ mityzacji i deifikacji. Nowoczesnośćw pełni zaakceptowała to rozwiązanie.Drugim wielkim mitem nowoczesności jest jej rzekoma wielka wiaraw człowieka. Tymczasem ojcowie reformacji, oczyszczając drogę do Pana,odrzucili wszystko, co ludzkie. Jeśli Zbawienie przychodzi „tylko przez łaskę", wszystko, co ludzkie, jest Zbawieniu obce.Brak uznania dla tego, co ludzkie, podzielali też ojcowie oświecenia. Wystarczy spojrzeć, ile miejsca poświęcili kwestii motłochu (tak określali innychludzi — tych, którzy nie pijali kawy w salonach). Od Woltera po Robespier-re'a wszyscy zgadzali się, że motłoch należy dyscyplinować i tresować niczymdzikie zwierzę.O człowieku niewiele mówiono, jego miejsce zajęła ludzkość. Dehuma-nizujący charakter ludzkości nie tkwi w tym, że ludzkości nie ma, bo „niktjej nie widział idącej drogą", jak zwykł mawiać Joseph de Maistre. Jej nie-ludzkość polega na tym, że jest to projekt społeczeństwa i człowieka przyszłego. Człowiek jako taki, ten dzisiejszy, nie jest prawdziwie człowiekiem,dopiero się nim stanie. Cóż jest zatem warty? Jako taki nic. Jest natomiastukochany jako materiał na „nowego człowieka" — oto jego prawdziwa wartość. Podobnie jak Luter, nowożytna mitologia nie wierzyła w możliwościczłowieka, jego przekształcenia miał dokonać transcendentny Rozum, Demiurg, Postęp etc. Żadna moc nigdy nie wynikała z samego człowieka.Ostatnim elementem, który reformacja złożyła do nowożytnego „depozytuwiary", było dążenie do totalnych rozwiązań. Całościowe rozstrzygnięcie wymagało budowy nowego świata i nowej ludzkości, a nawet zmierzenia się z Bogiem.Od czasów reformacji nowożytni już nigdy nie zaakceptują jakichś półśrodków— jeżeli zmieniamy świat, to róbmy to szybko i do końca. Budujmy komunizm,Tysiącletnią Rzeszę, społeczeństwo otwarte. Koniec świata staje się wspólnymcelem, kierunek działaniom społecznym nadaje tylko i wyłącznie eschatologia.Myślenie w kategoriach eschatologicznych i dążenie do budowy „nowegowspaniałego świata" jest stosunkowo najlepiej zbadanym elementem myślenianowożytnego. Jak zauważył amerykański historyk Carl Becker, świeckie „Państwo Boże" budowali nie tylko Lenin i Hitler, ale też Wolter z kolegami.Wiele napisano o eschatologicznym charakterze nowożytnych rewolucji.Opisując źródła tego zjawiska, Erie Voegelin wskazywał na średniowiecznągnozę Joachima z Fiore, by przejść do nowożytnej rewolucji purytańskiej.Tymczasem źródło nowożytnej eschatologicznej myśli totalnej bierze swójpoczątek w pismach Lutra i Kalwina. Reformacja nie tylko wyzwoliła pozostające na marginesie siły gnozy. Ukształtowała także ich eschatologicznycharakter oraz skłonność do poszukiwania totalnych i pewnych rozwiązań.
,,Marcin Luter był kapłanem niemieckim''
Na ile wymienione wyżej cechy wywodzą się z ducha niemieckiego?Czy nienawiść do rozumu, upadek wiary w człowieka oraz dążeniedo totalnych rozwiązań w obliczu końca, które są naszym wspólnymeuropejskim dziedzictwem, nie są też naszym wspólnym tworem?No cóż, można by powiedzieć: „Marcin Luter był kapłanem niemieckim". Reformacja była dziełem Niemców. To, co dla reszty Europy mogło się stać jednorazową przygodą intelektualną, Niemcy przemieniływ problem osiowy dla kultury Zachodu. Kwestie podniesione podczas reformacji uformowały nowożytną naukę, religię, politykę i sztukę. Powracali donich niemieccy filozofowie, teologowie i uczeni. Aby wykazać niemieckośćtych problemów, nie trzeba zagłębiać się w „mroki germańskiej duszy". Przez kilkaset lat aż do dziś Niemcy nieustannie wracali do problemów Lutra i uczynili z nich fundament swojego myślenia.
Nowy nowożytny uniwersytet
Krąg kultury niemieckiej przywiódł nowożytną Europę do jej największych triumfów i upadków. Jednak wczesna nowożytność jestdla Niemców okresem zastoju. Sekty protestanckie licytują sięw radykalizmie, polityczny konglomerat wyemancypowanych państewek jest obiektem najazdów oddziałów Aleksandra Lisowskiego, wojna trzydziestoletnia pozostawia gospodarkę w ruinie, książęta pruscy są petentami polskiego dworu, a Habsburgowie czująna plecach oddech tureckiego sułtana.Choć epoka była ciemna, „sowa Minerwy" nie miała zamiaru poderwać siędo lotu i kultura niemiecka nie była w najlepszym stanie. Niemcy stanowiłyeuropejski zaścianek i miały tego świadomość. Ożywienie przyszło z początkiem XVIII wieku. Pojawiło się wówczas hasło „europeizacji" zaściankowejkultury niemieckiej. Ożywienie to nie przyszło jednak przez powrót do europejskości, ani przez wzrost potęgi politycznej Prus — przyszłego germańskiego lidera. Narodziny potęgi miały miejsce na uniwersytetach.Uniwersytet niemiecki stał się przewodnikiem świata akademickiego ażdo połowy XX wieku. Niemieckie wzory kształcenia były stosowane i akceptowane prawie wszędzie, nowo powstałe uniwersytety czerpały z niemieckich wzorców. Czołową rolę w dziele budowy tej potęgi odegrał niejakiWolff, uczeń Leibniza, wybitny popularyzator, którego filozofia trafiała zarówno do kobiet jak i pod strzechy, stoczył zażartą batalię o wprowadzenieniemieckiego jako języka wykładowego na uczelniach. Było to przedsięwzięcie wyjątkowo śmiałe w krajach, w których wedle słów Woltera: „tylko żołnierze i konie mówią po niemiecku".Początkowo germanizacja nauki spotkała się wielkim oporem, argumentowano, że niemiecki jest tak mętny i nie precyzyjny, że w ogóle nie nadaje sięna język nauki. Dziś takie tezy raczej wprawiają w zdumienie, jednak sprawaokazała się na tyle poważna, że Wolff musiał podjąć trud budowy całego niemieckiego aparatu pojęciowego. W końcu mu się udało: osiągnął wspaniałysukces — niemiecki stał się językiem nie tylko filozofii, ale również nauki i techniki na ponad dwa stulecia. Wolff położył tym samym kamień węgielnypod największą umysłową potęgę nowoczesności — niemiecki uniwersytet.Rolę i siłę tego ostatniego w kształtowaniu nowoczesnego ruchu akademickiego sugestywnie opisał Allan Bloom w „Umyśle zamkniętym".Nie sposób omówić tu choćby pobieżnie istoty, funkcjonowania i oddziaływania nowego modelu akademickiego. Należy jednak podkreślić, że uniwersytet niemiecki był tworem różnym od uniwersytetu średniowiecznego,od dawnej tradycji akademickiej ukształtowanej w Paryżu, Bolonii czy Oxfor-dzie. Cokolwiek by nie mówić o jego autonomii, nowożytny uniwersytet niebył korporacją poszukiwaczy prawdy, miał przede wszystkim służyć państwui jego celom.
Filozofia jako kryzys rozumu
Uniwersytet niemiecki — instytuga potężniejsza niż armia pruska—stał siępodstawą potęgi i dominagi kultury niemieckiej w nowoczesnej Europiew XIX i XX wieku. Nas jednak bardziej od sity instytucji społecznych interesują dalsze perypetie dziedzictwa reformacji.Jak już zauważyliśmy, o niemieckości idei reformacji najlepiejświadczy fakt kontynuacji postawionych w XVI wieku problemówprzez myśl niemiecką na przestrzeni całej nowożytności, aż do dniadzisiejszego. Filozofia niemiecka była z tych problemów poczęta.Kant, ojciec założyciel filozofii niemieckiej, najpotężniejszego nurtu myśli nowoczesnej, poszedł drogą wytyczoną przez Lutra. Podobnie jak Luternie wierzył w możliwości ludzkiego rozumu. Punktem wyjścia stała się dlaKanta krytyka rozumu, czyli dowiedzenie do czego tak naprawdę rozum może służyć. Odpowiedź na to pytanie okazała się dla samego Kanta trudna doprzyjęcia. Okazało się bowiem, że rozum niczemu ważnemu służyć nie może. Można się nim kierować w sytuacjach praktycznych, opartych na doświadczeniu, ale rozum nie może zgłębić największych tajemnic rzeczywistości. Nie może niczego pewnego stwierdzić o duszy, Bogu, wszechświecie. Innymi słowy, racjonalna metafizyka nie jest możliwa.Kantowska krytyka rozumu była najgłębszą deprecjacją rozumu od czasówLutra. Umysł ludzki znów okazał się małym, mizernym narzędziem. Redukującmożliwości rozumu, filozofia niemieckade factopozbawiła człowieka rozumu.
Niemcy utwierdzili się w przekonaniu, że rozum jest nie-ludzki. Możliwy jest tylko wielki „Rozum" poza ludzką realnością, odrębny od ludzkiegobytu. Byto to jedyne wyjście, by uratować rozum przed ostatecznym upadkiem. Tego karkołomnego zadania podjął się Hegel. Uczynił z Rozumu władzę Dziejów, heglowski Rozum stał się czymś autonomicznym, co przenikaDzieje. Rozum kierował dziejami za ludzi, którym najwidoczniej rozumubrakowało. Ludzie nie nadążają wszak za Rozumem i jego działania odsłaniają się im poniewczasie, zazwyczaj pod koniec jakiejś epoki.Propozycja Hegla utrwalała oświeceniową religię Rozumu, któremu rewolucjoniści kazali stawiać ołtarze. Kult Rozumu płonął przez cały wiek XIX.Pozytywiści, najwierniejsi kapłani Rozumu, jeszcze w XX wieku wierzyliw jego potęgę. Jednak dociekliwsi szybko dostrzegli bankructwo ludzkiegorozumu. Pierwszy zrozumiał to Schopenhauer i chcąc ratować człowiekaodrzucił rozum na rzecz woli.
Człowiek przed niemieckim plutonem egzekucyjnym
Pozbawienie człowieka rozumu okazało się bezpośrednim atakiem naczłowieka. Antropologia filozofii niemieckiej przemieniła się w atak nahomo sapiens.Dla Lutra upadekrationie oznaczał upadku człowieka,gdyż ratował go Bóg. Człowiekowi pozostawała wiara i łaska.Kant przeniósł Boga na metafizyczny margines, więc krytyka rozumu okazała się krytyką człowieka. Cóż wart jest Człowiek pozostawiony z tak marną władzą sądzenia? Rozum ludzki daje pewnerozwiązania w matematyce i przyrodoznawstwie, wtedy jest „rozumem teoretycznym", ale jako „rozum praktyczny" w sprawach ludzkich jest do niczego. W możliwości „rozumu praktycznego" Kant chyba sam nie za bardzowierzył, skoro wszystkie jego rozwiązania był warunkowe — nie wiesz, czyjesteś wolny, ale postępuj tak, jakbyś był wolny; nie wiesz, czy Bóg istnieje,ale postępuj tak, jakby Bóg istniał. Kant podjął zatem desperacką próbę ratowania człowieka. Imputował mu „imperatyw kategoryczny", który zapewne spada z nieba, kiedy patrzy się w gwiazdy.Uboższego oratioczłowieka Hegel pozbawił podmiotowości. I słusznie,bo trudno, żeby bezrozumna istota kształtowała dzieje, jeśli autonomicznyRozum może to czynić bez niczyjej pomocy. Hegel uczynił z człowieka bezrozumną istotę. Jej jedynym najwyższym przeznaczeniem jest zrozumieć zamysły Rozumu względem niej samej, czyli dać się prowadzić wolności, rozumianej jako „uświadomienie sobie konieczności".Przeciw tak ukształtowanemu przez filozofię niemiecką człowiekowi zaprotestował Nietzsche. Jego sprzeciw był gorący i namiętny. Nienawidził takiego człowieka, poniżał go, upokarzał na każdym kroku w swych aforyzmach. Wszystko to było jednak nie wystarczające. Nietzsche był filozofemniemieckim, dążył do pełnych i ostatecznych rozstrzygnięć. Dlatego zniszczył człowieka i zabił Boga, który uosabiał dla niego wszystko, co ludzkie.Egzekucji człowieka dokonał w imię eschatologicznej idei nadczłowieka,który ma tą właściwość, że człowiekiem już nie jest.
Apokalipsa według filozofów
Niemcy jako pierwsi tchnęli w myślenie filozoficzne ducha apokaliptycznego. Jego obecność w pismach ojców reformacji niedziwi, byli przecież myślicielami religijnymi. W filozofii ducheschatologiczny też czasem się tlił, ale był raczej pochodzącąskądinąd naleciałością. Tymczasem Niemcy śmiało i bez zahamowań wpisali problematykę końca do swojej filozofii.Filozofowie nowożytni wykazywali ogólną tendencję do zwiastowania nowejepoki, która nadchodzi wraz z objawieniem ich myśli ogółowi. Już Kartezjuszodrzucił wszystko, co go poprzedzało i zaczął heroiczne dzieło budowy nauki odpoczątku. Niemcy podjęli tę myśl. Kant podzielił swą filozofię na „przedkrytycz-ną", tkwiącą w tradycyjnych zabobonach, i „krytyczną", dzieło wyzwolonego powiekach rozumu, a podział ten szybko zastosowano do filozofii w ogóle.Jak się okazało, były to poczynania niewinnie i skromne. Następcy Kantaogłaszali się już nie tylko ojcami nowych epok w dziejach nauki. Zwiastowalinowe eony w dziejach świata i ludzkości, byli prorokami i posłańcami Ducha,Rozumu, Dziejów, Nicości. Znajdowali totalne rozwiązania kwestii dziejowych.Niczym Jan Chrzciciel przygotowywali nadejście nowej ludzkości. Trudno znaleźć filozofa nowoczesnego, który nie uważałby się za apostoła nowego czasu.Niemieccy filozofowie przeszli tu jednak znamienną ewolucję od kantowskiejapoteozy nowego początku, przez heglowskie ogłoszenie nadejścia pełni czasu,po heideggerowską ewangelię końca.
Niemcy w kosmosie
Siła destrukcyjnego potencjału myśli wychodzącej od degradacjirozumu, upadku człowieka i eschatologizacji myślenia ujawniałasię w czasie II wojny światowej, kiedy Niemcy zastąpiły myślczynem. Przez ponad wiek niszczycielski charakter niemieckiegomyślenia pozostał nie odkryty. Przesłonił go wspaniały rozwójkultury, którego lokomotywą stały się Niemcy, wyrastające na lidera cywilizacji w każdej dziedzinie — od muzyki symfonicznej po technikęwytopu surówki żelaza.Niemcy stworzyli podstawy pod nowoczesną naukę. Ich dziełem był rozkwit nauk humanistycznych, od filologii klasycznej po historię i socjologię.Nie sposób tu wymienić wszystkich nazwisk, trudno znaleźć dyscyplinę,której by Niemcy nie współtworzyli. Ojcem historii jest Rankę, psychologii —Freud, socjologii — Weber. Podobnie rzecz się ma z naukami ścisłymi: matematyka — Gauss, chemia — Liebig, fizyka — Roentgen.Nowoczesne państwo też jest dziełem niemieckim. Czołową rolę w formowaniu pojęcia państwa i prawa odegrali oczywiście Kant i Hegel. Z rozwiązaniami tego ostatniego zgadzają się do dziś trzy główne nurty polityczne. Lewica czerpie z heglowskiej koncepcji społeczeństwa obywatelskiego,prawica z pomysłu państwa jako strażnika wartości, zaś „gnoza polityczna"— marksizm i faszyzm — z wizji państwa jako wcielenia „Rozumu", państwatotalnego kształtującego ludzkość.Rozwój techniki niemieckiej jest bezpośrednim skutkiem rozwoju nauki.Czołowym osiągnięciem Niemców w tej dziedzinie są nie tylko karabin maszynowy Maxim wzór 1910, Volkswagen „garbus" czy radiomagnetofonGrundig. Uwieńczeniem sukcesów niemieckiej techniki był kosmiczny program Apolla w USA, któremu przewodził niejaki von Braun, swego czasukierownik projektu rakiet V-l i V-2. Zapytany, czym różniła się od V-2 rakieta, która wyniosła ludzi na Księżyc, von Braun miał odpowiedzieć: „Niczym,to było tylko większe cygaro".Sukcesy techniki interpretowano jako zwycięstwo nowożytnej wizji rozumu. Triumfy „rozumu praktycznego", nie obciążonego pytaniami metafizyki,przypieczętowały śmierć klasycznegoratio.Pytanie, kim jest człowiek, zastąpiono dociekaniami nad konstrukcją frezarki. Technika wydała wspaniałe owoce i potęgę, jakiej ludzkość do tej pory nie znała. Nic więc dziwnego, żeodebranie rozumowi prawa do odpowiedzi wielkie pytania i zawężeniekrólestwa rozumu do świata doświadczenia, potraktowano jako zabiegwzbogacający. To zauroczenie techniką zamaskowało upadek rozumu i pozwoliło traktować jego okaleczenie jako triumf.
Upadek Niemiec, koniec nowożytności
II wojna światowa położyła kres potędze Niemiec. Był to teżkres nowożytności. Europa utraciła zdobytą w XVI wieku rolę centrum cywilizacji. Do kresu poznania dotarła filozofia:Heidegger, ostatni wielki filozof niemiecki, odkrywał już tylko nicość. Pozostało wielkie zdziwienie końcem tak nagłym,upadkiem tak głębokim. Zdumienie tym większe, że nowożytności nie zakończył najazd Hunów. Nie doszło do zderzenia cywilizacjiz barbarią. Barbarzyństwo wylało się z samego wnętrza cywilizacji. Cywilizacja gwałtownie i niespodziewanie przekształciła się w barbarię. Obróciła sięsama przeciw sobie w momencie, w którym, dzięki swoim wiernym sługom— nauce i technice, święciła największe triumfy od czasów neolitu.Zdziwienie tym faktem było tak ogromne, że mało kto starał się szukaćsensownych jego przyczyn. Dlaczego Niemcy, ojczyzna nowożytnej cywilizacji, zniszczyła swoje własne dziecko? Odpowiedzi na to pytanie szukanoodwołując się do irracjonalnego „ducha niemieckiego" i niszczycielskich siłod wieków drzemiących w potomkach Wotana.Fenomen końca nowożytności można także wytłumaczyć przy pomocyargumentów całkiem racjonalnych. Jeżeli jeszcze raz spojrzymy na głównecechy myśli niemieckiej, które tu analizowaliśmy, a więc atak narado,degradację człowieka oraz próby ratowania świata przy pomocy totalnych, eschatologicznych rozwiązań, to trudno się dziwić cywilizacyjnej autodestrukcjiNiemiec. Wręcz przeciwnie, zadziwiające byłoby, gdyby ta mieszanka doprowadziła do zakończenia nowożytnościhappy endem.
Nikodem Bończa-Tomaszewski
Pismo Poświęcone Fronda nr 17-18