- Wierzę w Kościół ponadpartyjny. Mam nadzieję, że będzie to głos na tyle silny i klarowny, iż wpłynie na bieg wydarzeń i modlę się, żeby się rozległ w porę i powstrzymał pogłębiający się z dnia na dzień podział naszego społeczeństwa - pisze w "Tygodniku Powszechnym" ks. Adam Boniecki.

- Czekam na głos Episkopatu w sprawie dokonujących się w Polsce ustrojowych przemian. Wierzę w Kościół ponadpartyjny, który, potrafi iść przeciw prądowi. Mam nadzieję, że będzie to głos na tyle silny i klarowny, iż wpłynie na bieg wydarzeń i modlę się, żeby się rozległ w porę i powstrzymał pogłębiający się z dnia na dzień podział naszego społeczeństwa – czytamy

Ks. Boniecki zastanawia się, czemu Kościół NIE MIESZA się do polityki.

- Czyżby zostało wysłuchane powracające wołanie, by Kościół nie ingerował w życie polityczne? Nie sądzę. Episkopat wielokrotnie stwierdzał, że się poczuwa do obowiązku zabierania głosu w sprawach publicznych, by ukazywać je, oceniać i komentować w perspektywie Ewangelii - pisze ks. Boniecki.

- Czy można dziwić się, że w tym zamęcie wobec milczenia biskupów zaczyna wątpić w siłę katolickiej nauki społecznej? Bo wygląda na to, że w zderzeniu z konkretnym dylematem ta nauka nie ma nic do powiedzenia - pisze duchowny.

Według niego „milcząca nieobecność pozwala na coraz większe podziały zwłaszcza, że większość osób nie posiadając wiedzy porusza się na oślep i działa pod wpływem emocji.”

- Milczenie tłumaczy się tym, że w swej większości Episkopat jest propisowski i że po rządach liberalnej PO, z którą miał wciąż kłopoty, tocząc spory, a to o Fundusz Kościelny, a to o in vitro, gender itd., trudno mu stawać przeciw partii, której prezes publicznie oświadcza, że "nie może być Polski bez Kościoła" - pisze ks. Boniecki.

Kz/tokfm.pl