„Tak samo można powiedzieć, że uchodźcy w jednej ze stolic europejskich zdenerwowali się i w biały dzień zgwałcili kobietę i nikt nie zareagował. Tak samo uchodźcy w innych miastach się denerwują i molestują kobiety” - odpowiadał minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek na słowa europosłanki KO Janiny Ochojskiej, która tłumaczyła w mediach fakt rzucania przez migrantów Łukaszenki w polskich żołnierzy kamieniami tym, że „mogli po prostu stracić nerwy”.

Minister Czarnek postanowił też na antenie TVP Info wyjaśnić Ochojskiej różnicę pomiędzy rzeczywistymi uchodźcami a migrantami ekonomicznymi, z którymi mamy do czynienia na granicy polsko-białoruskiej. „Uchodźca to ten człowiek, który ucieka ze swojego kraju z obawy przed prześladowaniem i zagrożeniem życia, takich przyjmujemy. Jeśli ktoś ucieka z kraju, bo grozi mu śmierć i tortury i zgłasza się na granice, to jest przyjmowany do ośrodków dla uchodźców” – tłumaczył minister edukacji i dodał: „tylko w województwie lubelskim przyjmujemy do dwóch tysięcy uchodźców rocznie”.

„Takimi samymi migrantami ekonomicznymi jesteśmy my w krajach Europy Zachodniej, jeśli legalnie tam jedziemy. Ale jeśli ktoś atakuje naszą granicę, żeby przejść przez nią i nie chce być uchodźcą, bo nie zgłasza się w punktach, by złożyć wniosek o azyl, to nie jest uchodźca” – przekonywał Przemysław Czarnek. I skonkludował: Ci agresywni migranci próbujący przedrzeć się na granicy to nie są uchodźcy”.

Minister Czarnek ocenił też postawę dziennikarzy TVN w strefie przygranicznej, mówiąc: „Zachowywali się dokładnie tak samo jak poseł Sterczewski i Jachira, można powiedzieć przeszkadzając I utrudniając działalność służb na granicy w obliczu wojny hybrydowej i ataku na granice. Gdyby tego nie robili, to pewnie nie byłoby pomysłu na to, żeby nie dopuszczać tam dziennikarzy, to co robili dziennikarze TVN to była działalność antypolska i trzeba było ją powstrzymać”.

 

ren/TVP Info