Podczas sobotniej konwencji zostaną ogłoszone decyzje w sprawie osób, które mają poprowadzić kampanię parlamentarną PO. Interesującej symboliki nadaje zjazdowi partii miejsce, w którym się ono odbędzie. Arena Ursynów została oddana do użytku w 2007 r. Budowniczy obiektu, firma Mostostal Export spóźniła się z oddaniem go do użytku o dwa lata. Dzielnica Ursynów wniosła sprawę do sądu. Zgodnie z umową kara za tak duże opóźnienie wyniosła ponad 70 mln zł. W czasie, gdy burmistrzem dzielnicy był Tomasz Mencina z PO, dzielnica zgodziła się na zawieszenie sprawy sądowej, aż ta się przedawniła. W tej sytuacji Ursynowowi nie należało się nic. Po nagłośnieniu sprawy przez lokalną prasę, w 2009 r. Mencina pożegnał się ze stanowiskiem.

Sprawa trafiła później do Sądu Najwyższego, który uznał, że przedawnienia jednak nie było. Sąd I instancji nakazał Mostostalowi wypłacić miastu Warszawa odszkodowanie z odsetkami – łącznie 120 mln zł. Warszawski ratusz podjął jednak negocjacje z Mostostalem i zadowolił się 7 mln zł.

Tomasz Mencina po odejściu z ratusza jeszcze w 2009 r. znalazł zatrudnienie w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji. Odpowiadał tam za strategię i promocję firmy, zarabiając miesięcznie, jak podawała „Gazeta Wyborcza”, ok. 7 tys. zł.

Symbolika Areny to niejedyny problem, z jakim podczas konwecji może się zmierzyć rządząca partia. Działacze partii antysystemowych zapowiadają już pikietę przed wejściem do hali, tak jak to robili podczas spotkań wyborczych Bronisława Komorowskiego. „Ponad podziałami zakopujemy PO na metr w głąb” - ogłaszają organizatorzy akcji.

Czy w tej sytuacji konwencja tonącej Platformy ma jakiekolwiek szanse, by okazać się wizerunkowym sukcesem?

(300polityka.pl/Passa.waw.pl/Gazeta.pl)

Jakub Jałowiczor