Posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus zachęca wszystkich, by w ramach obrony demokracji wyszli na ulice, by obalić legalnie i demokratycznie wybraną władzę. Jednocześnie myślami wraca do czasów PRL, "przywołując do życia" milicję. 

Środowiska opozycyjne planują 13 grudnia przeprowadzenie manifestacji antyrządowych, których celem ma być nawoływanie do sprzeciwu wobec demokratycznie wybranej władzy. 

Jak głosi wystosowany przez nich apel: 

"Wzywamy wszystkich, obywatelki i obywateli, nauczycieli, rodziców, górników, rolników" i kolejne grupy, sędziów, prokuratorów, oraz - uwaga - policjantów i wojskowych, by "się wspólnie przeciwstawili. Dziś nadeszła chwila, by wypowiedzieć posłuszeństwo tej władzy"

Joanna Scheuring-Wielgus, która dziś nawoływała do przyjścia na marsz w RMF FM, uważa, że obecnie konieczne jest wypowiedzenie posłuszeństwa władzy. 

"Uważamy, że Prawo i Sprawiedliwość przez ostatni rok doprowadziło nasz kraj do ruiny" - mówiła posłanka. 

Jak dodawała: 

"Każdy ma prawo, niezależnie od tego, kim jest, czy nauczycielem, czy milicjantem, czy lekarzem".

Jakby ta absurdalna wypowiedź była niewystarczająca, osoba nawołująca do obalenia władzy stwierdziła, że to PiS dzieli społeczeństwo:

"Dla mnie PiS to jest taka formacja, która dzieli społeczeństwo. Obciachem jest należenie do PiS" - stwierdziła. 

emde/RMF FM, Fronda.pl