Sprawę przedstawiła telewizja Polsat News.
Zatrzymanej za niezapłacone mandaty mieszkance Warszawy, matce 4-letniego Oskara oraz 3-letniej Lenki odebrano synka, którego przekazano do rodziny zastępczej.
Kilka dni później chłopiec zmarł.
Jego matka uczestniczyła w pogrzebie własnego dziecka w zespolonych kajdankach oraz stroju więziennym.
„Wraca to co było za pierwszego Tuska. Państwo zamiast spróbować pomóc ludziom, którzy zbłądzili, odbiera dzieci, upokarza i niszczy. Dziecko, które zostało odebrane matce za to, że nie płaciła mandatów zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Mama jest odprowadzana na pogrzeb w więziennym uniformie i kajdanach” – skomentował tę szokującą sprawę w mediach społecznościowych były wicepremier RP Mariusz Błaszczak.
„Albo ta sprawa zostanie rzetelnie wyjaśniona i zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec winnych, albo będziemy domagać się dymisji Komendanta Głównego Policji” – dodał szef klubu parlamentarnego PiS.
„Matka aresztowana za niezapłacenie mandatów na pogrzebie swojego 4miesięcznego dziecka, które zmarło 4 dni po zabraniu go do rodziny zastępczej, mimo że rodzina mogła się nim opiekować. Upokorzenie tej kobiety w ten sposób na pogrzebie to coś dodatkowo niewyobrażalnego” – napisał w social mediach były wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
„Władza odebrała i de facto zabiła 4 miesięcznego Oskara, którego (łamiąc standardy takich postępowań) odebrała 22- letniej matce. - Policja: "matka temu winna, matka temu winna..." Zero empatii, wyrosła z komunistycznych czasów arogancja, buta, pogarda...” - skomentował za pośrednictwem mediów społecznościowych dziennikarz Wojciech Wybranowski.
Warszawska Policja opublikowała komunikat, prezentujący jej stanowisko w tej sprawie, która wstrząsnęła opinią publiczną w Polsce.
„Na miejscu zastano matkę z dwójką małych dzieci, prababcię i dwie dorosłe osoby, które z uwagi na swoją niepełnosprawność wymagały także bieżącej opieki ze strony prababci. Tak wynikało z informacji przekazanych policjantkom przez domowników. Ojciec dzieci nie zamieszkiwał wspólnie z ich matką - jest on osobą poszukiwaną przez Policję i ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Matka dzieci nie chciała przekazać informacji o miejscu jego pobytu. Prababcia poinformowała interweniujące policjantki, że matka dzieci nie przykłada wagi do okresowych badań kontrolnych maluchów, trzyletnia dziewczynka nie mówi, a mama dziecka nie starała się diagnozować przyczyn takiego stanu i konsultować ich z lekarzami. Te informacje wskazywały, że opieka nad dziećmi ze strony matki mogła być pełniona w sposób niewłaściwy, a prababcia nie miała możliwości jej polepszenia ze względu na pozostające pod jej pieczą dwie dorosłe niepełnosprawne kobiety. Policjantki zwróciły także uwagę na zachowanie trzyletniej dziewczynki, która po wejściu funkcjonariuszek do mieszkania wtuliła się w jedną z nich, nie chciała pozwolić na rozdzielenie i nie wykazywała zainteresowania osobą mamy. Powyższe było przyczyną, dla której policja powiadomiła o sytuacji Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie i przekazała dzieci przybyłym na miejsce pracownikom tej instytucji” – czytamy w komunikacie stołecznej policji.
„Policja chce nas przekonać, że prababcia, - która mimo wieku czynnie pomaga niepełnosprawnej córce, pomogła w wychowaniu kilku pokoleń dzieci - gorzej zajęłaby niemowlakiem - niż rodzina zastępcza u której dziecko po kilku dniach zmarło (najprawdopodobniej z braku właściwej opieki.) Czy wy nas macie za idiotów?” – komentuje za pośrednictwem mediów społecznościowych dziennikarz Wojciech Wybranowski.