We Włoszech rozpoczęły się dziś wybory parlamentarne. Sondaże wskazują, że władzę w kraju może przejąć koalicja prawicowa, co wywołuje wściekłość europejskich elit liberalno-lewicowych. W czasie swojego wystąpienia na uniwersytecie w Princeton do możliwości zwycięstwa prawicy odniosła się szefowa KE Ursula von der Leyen, która zagroziła Włochom blokowaniem unijnych środków.

- „Zobaczymy jaki będzie wynik wyborów. Jeśli sprawy potoczą się w trudnym kierunku, mamy narzędzia, jak w przypadku Polski i Węgier”

- stwierdziła.

Wypowiedź szefowej KE wzbudziła powszechne oburzenie. Lider Ligii Północnej Matteo Salvini zapowiedział skierowanie wniosku o jej odwołanie. Z zachwytem groźby Ursuli von der Leyen odbiera jednak europejskie środowisko liberalno-lewicowe. Do dyskusji postanowił włączyć się były szef MSZ Radosław Sikorski.

- „To jest tylko jej obawa, że nacjonaliści we Włoszech mogą się zachowywać tak, jak nacjonaliści zachowują się gdzie indziej. I to jest obawa, niestety, uzasadniona”

- napisał europoseł.