Zupełnie inaczej ma się sytuacja, kiedy zapytamy Polaków o Karpaty. W tym przypadku nawet średnio rozgarnięci gimnazjaliści „wyprodukowani” na bazie reform Romana Giertycha, kiedy był – niestety – szefem resortu edukacji, są w stanie wskazać rejon. I o to właśnie między innymi może się rozbijać sprawa bicia piany przez tzw. ekologów, którzy tym razem wzięli w obronę „Turnicki Park Narodowy”, który najwidoczniej w ich przekonaniu miałby chronić Puszczę Karpacką przed „złymi leśnikami”. Problem polega jednak na tym, że Turnickiego Parku Narodowego w rzeczywistości… nie ma! On istnieje jedynie w formie koncepcji – nie bardzo też wiadomo, jak mu stworzono „przedwojenną historię” oraz inne legendy, żeby uwiarygodnić „konieczność jego utworzenia”. O co zatem walczą ekoterroryści?

Szeroko zakrojona działalność tzw. organizacji ekologicznych w Polsce znana jest już od dawna. Był już słynny kornik drukarz w Puszczy Białowieskiej i blokowanie wycinki lasów, która to metoda jest najskuteczniejszym sposobem ratowania drzew przed rozprzestrzenianiem się szkodnika. Była też walka z przekopem Mierzei Wiślanej. Pomijając wypowiedzi typu, że przekop jest Polsce niepotrzebny, bo gdyby natura chciała, to sam by tam powstał, serwowane przez polityk PO Małgorzatę Kidawę-Błońską, bo jakoś trzeba było zagospodarować i tę część „znakomitego elektoratu” tzw. opozycji, to jednak nie należy zapominać, że ekoterroryści są przeszkoleni, przygotowani, dobrze opłacani i działają planowo. Była też blokada obwodnicy Augustowa pod całą masą „ekologicznych” pretekstów, podczas gdy w rzeczywistości niemieckie i francuskie lobby blokowało bezpośrednie połączenie Via Baltica z polskimi trasami szybkiego ruchu, co w krótkim czasie doprowadziłoby do tego, żeby polska flota tirów i nasz transport kołowy stał się największy w Europie.

Dla przykładu przekop Mierzei Wiślanej był blokowany głównie przez dwie organizacje: Eko-Unię oraz niemiecką Fundację Heinricha Bölla. Ta ostatnia – jak podał 21. maja 2019 portal wPolityce.pl – „działa pod kuratelą niemieckiego rządu i powiązana z partią »Zielonych« . Fundacja przystąpiła więc do współpracy z portalem oko.press, w którym pojawił się kilka dni temu jednostronny tekst, w którym zaatakowano inwestycję”, a sam portal nie krył się z tym, kto jest zleceniodawcą.

Przy okazji odrzucenia przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska skargi wniesionej na budowę przekopu Mierzei Wiślanej przez samorząd woj. pomorskiego oraz organizacje ekologiczne, portal wPolityce.pl nazwy tych organizacji oraz ich darczyńców opublikował, a chodzi o milionowe wpłaty w EURO na rzecz „organizacji ekologicznych”, które płyną między innymi z dwóch niemieckich ministerstw.

– Kto finansuje fundację? Z raportu za rok 2017 wynika. że najwięcej pieniędzy otrzymuje ona z niemieckiego Federalnego Ministerstwa Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (BMZ), natomiast na drugim miejscu jest Ministerstwo Edukacji i Badań Naukowych Niemiec (BMBF). Niemieckie instytucje państwowe wydały na fundację kilkadziesiąt milionów euro – pisał portal wPolityce.pl na temat Fundacji Heinricha Bölla.

– Niemieckie wsparcie dla przeciwników przekopu Mierzei Wiślanej może budzić niepokój, szczególnie jeśli zwróci się uwagę na wspólne interesy i projekty przygotowywane przez niemieckie organizacje wspólnie z ich rosyjskimi odpowiednikami – czytamy tam także.

Z kolei Eko – Unia – jak też tam czytamy – to organizacja działająca w ramach koalicji „Ratujmy rzeki”, która to koalicja jest finansowana m.in. przez Fundację Batorego Georga Sorosa i WWF. Dla przykładu „Batory” przekazał koalicji 100 tys. złotych.

No to przejdźmy teraz do Puszczy Karpackiej, którą tzw. środowiska „ekologiczne” próbują usilnie zamienić w „Turnicki Park Narodowy”.

Turnica to zalesiony szczyt o wysokości 598 m n.p.m., na Pogórzu Przemyskim w masywie Działu. Ktoś o nim słyszał? Mało kto, i widocznie o to najprawdopodobniej chodzi tym tzw. ekologom, głównym oczywiście, ponieważ tak zwane końcówki ekologicznego łańcucha pokarmowego najprawdopodobniej nie mają o tym bladego pojęcia.

Historię prób utworzenie Turnickiego Parku Narodowego możemy przeczytać na przykład na Wikipedii.

– W 1995 Rada Ekologiczna przy Prezydencie RP domaga się jak najszybszego utworzenia Turnickiego Parku Narodowego. Jednak ówczesny minister Stanisław Żelichowski uznał, iż nie widzi możliwości powołania nowego parku. Poparła go Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie, która wcześniej wobec projektu miała stanowisko pozytywne. Również samorządy gmin Bircza i Fredropol stanowczo sprzeciwiły się projektowi utworzenia Turnickiego Parku Narodowego. 15 lutego 1996 roku powołano społeczną radę Turnickiego Parku Narodowego, w skład której weszli autorzy projektu, profesorowie Stefan Kozłowski i Roman Andrzejewski, przyrodnicy oraz przedstawiciele Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Przewodniczącym rady został ornitolog Przemysław Kunysz. Od początku prowadzenia kampanii na rzecz utworzenia Turnickiego Parku Narodowego stowarzyszeniu Pracownia na rzecz Wszystkich Istot udało się uzyskać poparcie dla tej idei w mediach lokalnych i ogólnopolskich, stowarzyszenie zebrało około 50 tysięcy podpisów pod petycjami na rzecz parku. W 1997 roku trafiły one do Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. W 1998 propozycja była omawiana w Senacie RP. W 1999 roku Przemyskie Towarzystwo Ornitologiczne wspólnie z Pracownią na rzecz Wszystkich Istot wystosowało do Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa list, w którym proponowały wprowadzenie „Moratorium dla Lasów Arłamowskich”, które powstrzymałoby niekorzystne zmiany w środowisku leśnym na terenie przyszłego TPN do momentu jego utworzenia. Park nie powstał do dziś – podaje serwis.

– W marcu 2008 zawiązało się Stowarzyszenie na rzecz Utworzenia Turnickiego Parku Narodowego. Celem Stowarzyszenia jest m.in. promocja tej inicjatywy oraz przekazywanie rzetelnych informacji o funkcjonowaniu parku, edukowanie w kwestiach świadomości ekologicznej, podejmowanie działań prawnych, reagowanie na inwestycje stojące w jasnej sprzeczności z prawem ochrony przyrody i dyrektywami – siedliskową i ptasią. Za utworzeniem parku opowiadają się organizacje ekologiczne, naukowcy, turyści, oraz zwykli miłośnicy przyrody – czytamy dalej.

Tzw. ekolodzy i wtórujące im media jak „Gazeta Wyborcza” czy OKO.press, ale nie tylko, zarzucają m.in. nadmierną eksploatację Puszczy Karpackiej przez Lasy Państwowe. Przy tej okazji warto podać jedną bardzo istotną statystykę. Jak bowiem wynika z oficjalnych danych Lasów Państwowych, lasy na tych terenach w 1946 roku zajmowały zaledwie 36% powierzchni całkowitej Nadleśnictwa. W roku 2018 natomiast było to aż 62%. Krótko mówiąc, Lasy Państwowe włożyły i wkładają nadal mnóstwo pracy w zalesianie.

Warto też zaznaczyć, o czym „ekolodzy” w ogóle nie wspominają, że około 1500 ha lasów Pogórza Przemyskiego, które obejmują stary drzewostan, znajduje się już od pod ochroną. Jeśli chodzi natomiast o wycinkę drzew, to jest ona prowadzona w lasach gospodarczych, a w Nadleśnictwie Bircza dla przykładu średni wiek drzewostanu w ciągu ostatnich 50 lat zwiększył się z 69 aż do 87 lat. Mówiąc wprost, lasów na tym terenie PRZYBYWA. Tak więc i te argumenty „ekologów” są całkowicie wyssane z palca.

Kolejną sprawą są skandaliczne oraz zagrażające życiu zachowania ekoterrorystów. Pierwsza sytuacja dotyczy zakazanych substancji znalezionych w ich koczowisku na terenie puszczy.

– Według informacji przekazanej Lasom Państwowym przez policję w obozie ekologicznego Kolektywu Wilczyce funkcjonariusze znaleźli narkotyki w dużych ilościach wskazujących na ich handlowe przeznaczenie, broń gazową i kusze. Co więcej, w trakcie trwania policyjnej akcji aktywiści mieli zachowywać się w sposób agresywny – pisał w sierpniu tego roku portal dorzeczy.pl.

W innym tekście czytamy z kolei o kolejnych incydencie, tym razem bezpośrednio zagrażającym życiu i zdrowiu ludzi.

– Grupa osób wbiła gwoździe w lanowane do pozyskania drzewa. Gdy piła zahaczy o taki gwóźdź, może on zabić. Śmierć grozi też pracownikom tartaku, do którego trafi drewno z powbijanym metalem. Sprawa została zgłoszona na policję. Lasy Państwowe apelują do wszystkich działaczy i »proekologów« w całej Polsce: »powstrzymajcie się zanim dojdzie do tragedii!« - napisano na portalu dorzeczy.pl.

I co wydaje się wręcz kuriozalne, w obronie tych „wartości” występuje 12. grudnia b.r. europoseł Nowej Lewicy Krzysztof Śmiszek, zamieszczając wpis w mediach społecznościowych z bardzo wymownym zdjęciem, oczywiście „ekologicznym” – tekturowa choina wykonana z tektury, a więc ściętego drzewa.

– Z inicjatywy @__lewica w Sejmie pojawiła się ekologiczna choinka. Można na niej zawiesić swoje eko-życzenie. Ja marzę o kolejnym parku narodowym w Polsce! Turnickim Parku Narodowym! – napisał na Twitterze lewicowy polityk.

Dodatkowego smaczku sprawie dodaje jurgieltnicza wyprawa „ekologów” po poparcie do… Brukseli i spotkanie z samym Francem Timmermansem. Tam poskarżyli się na sytuację w Polsce, o czym informowały na przykład RMF FM oraz portal wPolityce.pl.

- „Nie ma ochrony przyrody bez praworządności” – mówili „obrońcy przyrody”, licząc na wsparcie unijnego komisarza.

Co ciekawe, w delegacji uczestniczył na przykład dr Antoni Kostka, który chce utworzenia Turnickiego Parku Narodowego, wspiera Inicjatywę Dzikie Karpaty, a Lasy Państwowe to dla niego kapitalistyczna korporacja, która tylko zarabia na wycince lasów, co jak już opisałem powyżej, całkowicie mija się z prawdą. On sam tą wizytą pochwalił się w mediach społecznościowych.

– Tak, mówiliśmy @TimmermansEU o niezaskarżalnych Planach Urządzenia Lasu, o derogacjach od ochrony gatunkowej, specustawach drogowych, o planach kanalizowania polskich rzek. I oczywiście o Puszczy Karpackiej – napisał na Twitterze

Kwestia ustanowienia na tamtych terenach rezerwatu to zupełnie inna sprawa i nie na ramy tego krótkiego tekstu, ale do głównych skutków należałoby m.in. wyludnianie tego obszaru, a także skutkowałoby to wieloma innymi niekorzystnymi dla gospodarki i okolicznych mieszkańców konsekwencjami.

Dlaczego to wszystko ma miejsce? Co może łączyć dla przykładu Puszczę Białowieską, Puszczę Karpacką, Mierzeję Wiślaną, osobę św. Jana Pawła II, polskie tradycje Świąt Bożego Narodzenia czy Wielkiej Nocy? Wszystkie wymienione przykłady pokazują elementy, w których Polska ma znacznie i jest dobrze postrzegana zarówno w kraju jak i za granicą. Po co zatem próbuje się dyskredytować te nasze symbole narodowe? Otóż cały czas mamy do czynienia z walką symboliczną, próbami deprecjonowania i przejmowania polskich symboli narodowych. Od lat mamy do czynienia z tym samym, co słynny kanclerz Cesarstwa Niemieckiego Otto von Bismarck nazwał „Kulturkampf” – stale walczy się z Kościołem oraz jego symbolami i znaczeniem, a ponieważ Kościół w Polsce jest silny i stanowi o naszej tożsamości narodowej, to walka dotyczy wszystkiego, co kojarzy się w znaczący sposób z Polskością i Kościołem Katolickim.

Jan Ptasznik