W środę zmarł Tomasz Komenda. Mężczyzna miał 46 lat. 18 z nich spędził w więzieniu, niesłusznie skazany za gwałt i zabójstwo 15-latki. Z więzienia wyszedł w 2018 roku. W 2021 roku sąd przyznał mu 12 mln zł zadośćuczynienia i ponad 800 tys. zł odszkodowania. Niestety, nie zakończyło to cierpienia w jego życiu. Dwa lata temu zdiagnozowano u niego nowotwór płuc. O ciężkiej walce z chorobą opowiedziała psychoonkolog Adrianna Sobol, która opiekowała się Komendą.
- „Tomasz wyjątkowo został naznaczony trudnymi sytuacjami, które bez dwóch zdań wpłynęły na jego zdrowie, życie i relacje. Był w stresującej sytuacji, zamknięty tyle lat, choć niewinny. Odczuwał stres, ale były też papierosy i kiepskie warunki bytowe”
- powiedziała w rozmowie z „Faktem”.
Terapeutka zaznaczyła, że jest „daleka od tego, żeby wyrokować i mówić, że przez to Tomasz miał raka”.
- „Nie chcę, by którykolwiek z pacjentów, który to będzie czytał, pomyślał, że jest winny swojej choroby. Jak powiedział ksiądz Kaczkowski, choroba jest zwyczajnym zrządzeniem losu, nie wybiera. Niemniej jednak trudne warunki i niezdrowy styl życia, w którym funkcjonujemy, na pewno zwiększają ryzyko”
- podkreśliła.
Nie mogąc zdradzić szczegółów dot. przebiegu choroby i leczenia Tomasza Komendy, psycholog wskazała, że mężczyzna dzielnie ją znosił.
- „To był mój pacjent, ale jedno mogę powiedzieć: był niezwykle dzielny w procesie leczenia i cieszę się, że miałam możliwość go poznać. To jest smutne i to jest wielka niesprawiedliwość losu, że w momencie, kiedy wszystko mu się zaczęło układać, przyszła choroba i wszystko mu odebrała. Ta historia jest wzruszająca, ale też obrazuje, że czasem życie jest tak bardzo nie fair”
- powiedziała.