„Publikując rozmowy oficerów Luftwaffe, Moskwa zmusiła Scholza do pozostania przy odmowie przekazania Ukrainie pocisków Taurus” – czytamy w komentarzu na łamach FAZ autorstwa Bertholda Kohlera.
„Sojusznicy kolejny raz zwątpią w Niemcy” – uważa publicysta. „Kto uważał, że fiasko w sprawie taurusów osiągnęło punkt szczytowy już wtedy, gdy kanclerz wypaplał, że Brytyjczycy i Francuzi są wraz ze swoimi rakietami obecni w Ukrainie, ten się mylił. Podsłuchana telekonferencja powiększa skalę kompromitacji oraz szkody w polityce zagranicznej” – czytamy dalej.
W trakcie nagranej potajemnie rozmowy oficerowie Luftwaffe omawiają aspekty związane z ewentualnym wysłaniem na Ukrainę niemieckich pocisków Taurus, za pomocą których możliwe byłoby rażenie celów na terenie Rosji. Z rozmowy wynika, że nie ma politycznej zgody na przekazanie takich pocisków Ukrainie.
Zdaniem publicysty, nie ma co oczekiwać, żeby Scholz zmienił zdanie w sprawie przekazania pocisków Taurus Ukrainie. Ponadto Moskwa celowo zdecydowała się na publikację nagrania, aby postawić Scholza w sytuacji bez wyjścia.
„Kreml wie, jak działa Scholz, i odwrócił grę o taurusy w ten sposób, że stały się one koszmarem dla tego, który nie chciał ich użyć” – uważa Kohler.
W nieco innym tonie wypowiedział się publicysta Der Spiegel, zdaniem którego Scholz stał się „kanclerzem pokoju”, a jego zapowiedzi nieangażowania się bezpośrednio w wojnę na Ukrainie są dobrze odbierane przez niemieckie społeczeństwo.
Ponadto przyczyną niechęci Scholza do przekazania Taurusów Ukrainie ma być brak zaufania.
„Wiele przemawia za tym, że kanclerz nie chce zrezygnować z kontroli nad tymi pociskami, ponieważ nie ufa Ukraińcom, a przynajmniej nie do końca im ufa” – czytamy na łamach Der Spiegel.