Andrij Melnyk oficjalnie wszedł do ukraińskiego rządu w piątek. Wcześniej był ambasadorem Ukrainy w Niemczech, a piastując tę funkcję, zasłynął z bardzo radykalnych wypowiedzi. W czerwcu ogromne oburzenie w Polsce wywołały jego słowa na temat historii polsko-ukraińskich relacji. Goszcząc w programie „Jung & Naiv” postanowił stanąć w obronie Stepana Bandety. Przekonywał, że Bandera nie był „masowym mordercą”.
Powołanie Melnyka do rządu komentowali dziś goście Polsat News. Swoje zaskoczenie wyraził prezydencki minister Andrzej Dera.
- „Zawsze sprzeciwiamy się narracji banderowskiej; nie jest ona do zaakceptowania i w żaden sposób nie możemy akceptować polityków, którzy taką narrację wprowadzają w przestrzeń publiczną”
- podkreślił.
Zaznaczył przy tym, że Polska nie ingeruje w wewnętrzne sprawy i powoływanie polityków na funkcje rządowe w innych państwach.
Powołanie Melnyka jest „złym wyborem” również w ocenie wiceszefa MSWiA Błażeja Pobożego.
- „Pamiętajmy, że jednak ktoś inny koordynuje i prowadzi tę politykę (zagraniczną)”
- zaznaczył wiceminister.
Przyznał jednak, że „szczególnie boli” fakt, iż ukraińskie władze zdecydowały się na taki krok w momencie, w którym zrobiono wiele dla dokonania nowego otwarcia w polsko-ukraińskich relacjach.
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL stwierdził z kolei, że decyzja ukraińskich władz jest „ciosem w serce polskich rodzin wołyńskich”. Podobne stanowisko zajął wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy.
- „Są trudne sprawy, które trzeba tłumaczyć i one wymagają cierpliwości. Błąd. Nie powinno się to zdarzyć, nie powiem, że to wróży źle, natomiast takie rzeczy nie powinny mieć miejsca”
- powiedział.