W związku z zagrożeniem, premier Japonii Fumio Kishida zrezygnował z planowanej podróży do Kazachstanu, Uzbekistanu i Mongolii, deklarując, że pozostanie w kraju przez co najmniej tydzień, aby nadzorować zarządzanie kryzysowe.

Ostrzeżenie JMA pojawiło się po trzęsieniu ziemi o magnitudzie 7,1, które wstrząsnęło południowo-zachodnią Japonią, powodując obrażenia u ośmiu osób. Władze zwracają uwagę, że choć prawdopodobieństwo kolejnego silnego wstrząsu jest wyższe niż zwykle, nie oznacza to jego pewności. Mieszkańcy zostali wezwani do podjęcia środków ostrożności, takich jak zabezpieczenie mebli i opracowanie planu komunikacji na wypadek katastrofy.

Eksperci ostrzegają, że jeśli trzęsienie ziemi nastąpi w uskoku Nankai, może wywołać niszczycielskie tsunami, które mogłoby pochłonąć życie ponad 230 tysięcy osób i zniszczyć około 2 milionów budynków. Szacuje się, że istnieje 70% szans, iż w ciągu najbliższych 30 lat archipelag zostanie dotknięty trzęsieniem ziemi o magnitudzie 8-9. Pomimo teoretycznej możliwości wystąpienia wstrząsów o magnitudzie 10, polscy eksperci uważają, że jest to bardzo mało prawdopodobne. Japonia, leżąca na styku kilku płyt tektonicznych w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia, doświadcza około 1,5 tysiąca trzęsień ziemi rocznie, z których większość ma jednak niewielką siłę.