- Scena z ciężarną Kongijką rzuconą na ogrodzenie z drutu kolczastego jest inspirowana doniesieniami o takim rzekomym wydarzeniu, które później okazały się fake newsem – podaje serwis IMDb.

- Polscy pogranicznicy rzucili mną przez granicę. Nad drutem. Dwa dni potem poroniłam - przekonywała w październiku 2021 roku cytowana przez tzw. "media prywatne" Kongijka Judith. To rzekome świadectwo stało się inspiracją dla twórców filmu „Zielona granica”. Tyle tylko, że takie wydarzenie zwyczajnie nie miało miejsca.

- Chodziło o ok 70-kilogramową kobietę, która miała zostać "przerzucona" przez ok 2,5 metrowy płot. Autorem publikacji w OKO.Press, który stał się źródłem kampanii "wiodących mediów" z udziałem tej "informacji" był Krzysztof Boczek, znany również z artykułu o "Polakach przepędzających Kurdów przez rzekę" z... litewskim słupem granicznym na zdjęciu – przypomina redaktor Cezary Krysztopa na portalu tysol.pl

Jak wynika z procedur Straży granicznej, kobiety w ciąży trafiają na placówkę, a następnie do strzeżonego ośrodka dla uchodźców. Muszą jednak zadeklarować bezpośrednio funkcjonariuszowi chęć ubiegania się o ochronę w Polsce.

- Jeśli więc ktoś twierdzi, że stosujemy push-backi wobec kobiet w ciąży, to nie ma to potwierdzenia, bo wręcz im pomagamy

- oświadczyła kpt. Krystyna Jakimik-Jarosz, zastępująca rzeczniczkę prasową podlaskiego oddziału Straży Granicznej.