7. listopada 1612 roku polskie wojska stacjonujące na Kremlu skapitulowały. Po dwóch latach w Moskwie okazało się, że wskutek niechęci polskiej szlachty do opłacenia wojny i nieudolnych działań króla Zygmunta III Wazy Polacy nie są w stanie utrzymać panowania w państwie carów. Do kapitulacji ogromnie przyczyniły się też krwawe wybryki, jakich dopuszczali się Polacy, po wyjeździe z Kremla hetmana Stanisława Żółkiewskiego pozbawieni jego mądrej i surowej kontroli.

W ten sposób całkowicie przepadł jeden z najdonoślejszych projektów politycznych Rzeczypospolitej przełomu XVI i XVII wieku - połączenia Polski i Moskwy unią na wzór unii polsko-litewskiej.

"Rok 1612 na trwałe osadził się w świadomości historycznej naszych wschodnich sąsiadów. Należy on bez wątpienia do tych paru wydarzeń, wspominanych w niemal wszystkich zarysach dziejów Rosji, na równi z 1812 r., rewolucją październikową i Wielką Wojną Ojczyźnianą z lat 1941-1945. Były zresztą krwawe rządy Polaków w Moskwie, sprawowane w latach 1610-1612, traktowane jako historyczne usprawiedliwienie późniejszej rzezi Pragi i zdobycia Warszawy przez Suworowa w 1794 r." - pisał Janusz Tazbir w książce "Polacy na Kremlu i inne historyje".

Od 2004 roku wypędzenie polskiej załogi Kremla Rosjanie świętują jako Dzień Jedności Narodowej. Władimir Putin tym właśnie świętem narodowym zastąpił obchodzone wcześniej rocznice bolszewickiej rewolucji październikowej. Także w tym roku na ulice Moskwy wyszli Rosjanie, celebrując rosyjską państwowość.

Prezydent Władimir Putin i premier Dmitrij Miedwiediew przy każdej okazji podkreślają, że w 1612 roku, gdy powstańcy pod wodzą kniazia Dmitrija Pożarskiego i kupca Kuźmy Minina próbowali wypędzić polskich rycerzy z Kremla, rozpoczął się proces tworzenia narody rosyjskiego.

Zarazem znaczna część Rosjan nie wie, co tak właściwie świętuje się na początku listopada. 

ol/iar, dzieje.pl, Fronda.pl