Za bezprawne uwięzienie w czasie stanu wojennego pozwy o zadośćuczynienie złożyło 23 działaczy "Solidarności", skupionych w Stowarzyszeniu "Godność". Pierwsza ze spraw została rozpatrzona 17 marca br. - za 14 miesięcy pozbawienia wolności jeden z mężczyzn (nie wyraził zgody na upublicznienie danych) otrzymał 85 tys. zł. 

- Wszystkie już zostały rozpatrzone, ale na tym nie koniec. Sukcesywnie składamy kolejne wnioski - mówi „Gazecie Wyborczej” adwokat Antoni Łepkowski. 

Jak informuje mec. Łepkowski, najniższe z dotąd przyznanych członkom stowarzyszenia wyniosło 42,5 tys. zł (2,5 tys. zł za każdy miesiąc pozbawienia wolności), najwyższe - 270 tys. zł (15 tys. za mc).

Sądy tłumaczą, że decydując o wysokości przyznanego zadośćuczynienia starają się "operować w realiach ustawowych i dotychczasowej praktyce" dotyczącej przyznanych już wcześniej za internowanie kwot innym działaczom.

- Obiektywnie rzecz ujmując, wszystkie wyroki są zbyt niskie, a ten wtorkowy skandalicznie - komentuje Antoni Łepkowski. - Bo jak można inaczej się odnieść do sytuacji, gdzie człowiek, który został skazany na pięć lat więzienia, odsiedział półtora, uciekł i ukrywał się trzy lata działając aktywnie w podziemiu, by potem ponownie zostać aresztowanym i spędzić w więzieniu rok, stracić pracę, żonę oraz syna, który popełnił samobójstwo w czasie ich rozłąki, zasługuje na 140 tys. zł odszkodowania, a 24 generałów SB spokojnie pobiera sobie co miesiąc emeryturę w wysokości 9 tys. zł?

W 2007 r. zmieniła się Ustawa o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego Państwa Polskiego. Poprzednie przepisy mówiły tylko o represjonowanych w latach 1944-56. Od 18 listopada 2007 r. Ustawa obejmuje także lata 1956-89. 

Jak szacuje mec. Antoni Łepkowski, sądy - od 1991 roku sądy rozpatrzyły ok. 7 tys. wniosków o zadośćuczynienie.

Andrzej Michałowski ma dziś 68-lat. W 1982 r. został skazany na pięć lat więzienia. Domagał się w sądzie 450 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia za czas spędzony w więzieniu. Reprezentujący opozycjonistę mec. Łepkowski wnioskował, by sąd orzekając wysokość świadczenia, uwzględnił również trzy lata, w czasie których mężczyzna się ukrywał.

Jednak sędzia Magdalena Kierszka stwierdziła, że przepisy nie obejmują osób, które nie zostały osadzone, bo ukrywały się, prowadząc działalność niepodległościową, ograniczając kontakty z rodziną. 
Jak przekonywała, ustawa można starać się o odszkodowanie i zadośćuczynienie "wyłącznie za wykonanie orzeczenia, którego nieważność stwierdzono w trybie tej ustawy, lub za wykonanie decyzji o internowaniu". 

- Moim zdaniem sądy źle interpretują przepisy - uważa mecenas Łepkowski. - Ukrywanie się to nie jest wykonywanie orzeczenia? Uciekł i dalej działał, ale w konspiracji. Powinniśmy takich ludzi karać czy nagradzać? Rozumiem, że lepiej, gdyby nie uciekł i swojej działalności opozycyjnej nie kontynuował. 

Michałowski zapowiedział, że odwoła się od wyroku sądu. - W efekcie działań komunistów straciłem wszystko - rodzinę, pracę, mieszkanie - powiedział we wtorek dziennikarzom.

ed/Gazeta.pl