„Sprawa jest niesłychanie poważna” – mówił w Sejmie Kaczyński i stwierdził, że „w ciągu kilkudziesięciu dni powstała sytuacja, w której należy sobie zadać pytanie, czy w ogóle w Polsce obowiązuje w tej chwili Konstytucja, a co za tym idzie, bo Konstytucja jest na samym szczycie piramidy systemu prawnego i jest jej podstawą, czy w ogóle w Polsce obowiązuje prawo”.

Jak podkreślił były premier RP - „poszczególne działania i idące przed albo za tym deklaracje ze strony rządu, niestety wspierane często z zagranicy pokazują, że w tej chwili nie ma w zasadzie obowiązku przestrzegania prawa”.

Jarosław Kaczyński zauważył, że obecna władza dążąc do rzekomego „niezdefiniowanego” celu „przywrócenia praworządności” w rzeczywistości „łamie praworządność w sposób drastyczny”.

„Tych aktów łamania, czy wręcz deptania prawa mamy bardzo wiele, począwszy od przejęcia mediów publicznych, a skończywszy na ataku na Prokuraturę. Są zapowiedzi dalszych działań zmierzających w tym kierunku, uderzające w tak ważne instytucje jak KRS, jak sam Trybunał Konstytucyjny, czy Narodowy Bank Polski. Cały ten mechanizm kontroli, który jest w demokracji czymś oczywistym i powoduje, ze rząd musi działać w pewnych ramach, w tym przestrzegając praw mniejszości, ma być zlikwidowany” – przekonywał Kaczyński.

Prezes PiS przestrzegał również, że koalicja skupiona wokół Donalda Tuska „buduje konsekwentnie taki system, w którym cała kontrola ma być fikcją, a z drugiej strony, kontrola obywatelska, której momentem kulminacyjnym są kolejne wybory, też w praktyce ma przestać funkcjonować, bo ona nie jest możliwa bez pluralizmu medialnego”.

„Temu musimy się przeciwstawić, bo chcemy, aby w Polsce panował ustrój demokratyczny” – skonkludował Jarosław Kaczyński.