Artur Wróblewski, politolog z Uczelni Łazarskiego ocenia, że strajk zainicjowany na początku kwietnia przez związki zawodowe zrzeszające pracowników oświaty ostatecznie obrócił się przeciwko samym protestującym nauczycielom.

"Strajk wymknął się spod kontroli ZNP oraz FZZ. Zakładnikami stali się uczniowie, a nie tylko nauczyciele. Do tego opinia publiczna odwróciła się od nauczycieli widząc, że rząd zaproponował konkretne rozwiązania, 15-proc. podwyżkę i dalszą dyskusję przy okrągłym stole na Stadionie Narodowym"-ocenił naukowiec w rozmowie z portalem tvp.info. 

Jak pamiętamy, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomir Broniarz oświadczył dziś, że od najbliższej soboty kierowana przez niego organizacja zawiesza ogólnopolski strajk. Broniarz zastrzegł jednocześnie, że zawieszenie strajku nie oznacza końca protestu. Politolog z Uczelni Łazarskiego zwrócił uwagę, że akcja protestacyjna nałożyła się na okres egzaminów, a te z kolei zostały wykorzystane przez związkowców do utwardzenia stanowiska. 

Wróblewski w rozmowie z portalem tvp.info stwierdził ponadto, że po stronie Broniarza i ZNP nie widać było woli kompromisu, co można odczytać jako błąd Związku. 

"Raczej upolityczniono to wydarzenie. I to był błąd, bowiem samo środowisko nauczycielskie nie jest jednolite politycznie. Nauczycielom przede wszystkim zależało na rozwiązaniu problemu i poprawie sytuacji bytowej"-zauważył politoloh. 

W ocenie Artura Wróblewskiego, szef ZNP zdecydował się na konfrontację polityczną, robiąc krzywdę własnej sprawie. 

"Bo skoro widać sympatie polityczne, to rząd także inaczej podchodzi do tego typu problemu niż gdyby był on neutralny politycznie"-wskazał ekspert. 

Rozmówca tvp.info ocenił, że w obecnej sytuacji związkowcy powinni przemyśleć, czy nie lepiej odmienić oblicze związku i pozbyć się łatki politycznej oraz skojarzeń wyraźnie działających na krzywdę organizacji. 

Politolog dostrzega również spadek morale wśród pracowników oświaty, spowodowany niepewnością w kwestii dalszego rozwoju sytuacji oraz zagrożeniem bytowym, gdyż strajkujący nauczyciele nie otrzymają wypłaty za kwiecień. Do tego dochodzi jeszcze niezadowolenie uczniów i nacisk ich rodziców. Wszystko to spowodowało, że strajkujący nauczyciele (a chyba wszyscy się zgodzimy, że zarobki w tym zawodzie są zbyt niskie w stosunku do odpowiedzialności powierzanej pracownikom oświaty oraz charakteru pracy, która nie kończy się na kilku godzinach lekcyjnych w szkole) zrazili do siebie uczniów i rodziców. 

yenn/TVP Info, Fronda.pl