1. Po 7 latach propagandy w zasadzie w każdej ważniejszej sprawie związanej z rządzeniem naszym krajem, należałoby się w zasadzie już nie dziwić.

Ale w sytuacji kiedy chodzi o najbardziej żywotne nasze interesy, a ciągle jesteśmy mamieni kolejnymi porcjami ułudy, trzeba jednak głośno protestować.

Wczoraj w Newport w Walii zakończył się kolejny szczyt NATO i jak zwykle w ostatnich latach tym razem według prezydenta Komorowskiego i jego otoczenia, wróciliśmy z niego z sukcesem.

2. Otóż najlepiej ten sukces odzwierciedlała ogromnie zdziwiona mina ministra obronny Tomasza Siemoniaka, który słuchając wypowiedzi gospodarza szczytu Davida Camerona, patrzył z niedowierzaniem na prezydenta Komorowskiego.

Później na Twitterze, próbował się z niej wytłumaczyć, sugerując nieprecyzyjne tłumaczenie, w sprawie ustaleń szczytu dotyczących tzw. szpicy czyli około 5 tysięcy żołnierzy z krajów sojuszniczych, którzy rotacyjnie mieliby przebywać na terytorium państw Europy Środkowo - Wschodniej.

Cameron powiedział, że dowództwo tych wojsk miałoby znajdować się w Szczecinie, gdzie od dawna znajduje się już dowództwo natowskiego (polsko-niemiecko-duńskiego) korpusu Północ - Wschód ale za parę godzin okazało się, że akurat w tej sprawie decyzje zapadną dopiero za kilka miesięcy.

3. Ze szczytu z Newport, prezydent Komorowski wrócił więc zaledwie z deklaracją utworzenia rotacyjnych oddziałów natowskiego wojska, które będą ćwiczyły na poligonach kilku krajów Europy Środkowo -Wschodniej (prawdopodobnie państw nadbałtyckich, Polski, być może Rumunii), a odtrąbiono gigantyczny sukces.

Okazuje się, że mimo coraz bardziej realnego zagrożenia ze wschodu, na terytorium naszego kraju nie może powstać żadna stała natowska baza, ponieważ wiodące kraje tego paktu (w szczególności Niemcy), chcą dochować przyrzeczeń jakie złożono Rosji w momencie jego rozszerzenia.

Rzeczywiście 15 lat temu deklaracja, że żadnych stałych baz NATO nie będzie tworzyć na terytorium państw Europy Środkowo-Wschodniej, zostało Rosji złożone, tyle tylko, że w ostatnich latach, parę innych równie ważnych ustaleń, putinowska Rosja jednostronnie złamała (choćby to zachowaniu integralności terytorialnej sąsiedniej Ukrainy, zresztą takie gwarancje dla Ukrainy razem z Rosją złożyły USA i Wlk. Brytania w sytuacji kiedy ten kraj rezygnował z broni atomowej).

4. Żadnej stałej natowskiej bazy więc w Polsce nie będzie, mimo tego, że te na terytorium Niemiec czy Włoch ogromne amerykańskie bazy funkcjonują od lat i to właśnie z nich pochodzą co jakiś czas pojawiający się w naszym kraju żołnierze amerykańscy wraz z ciężkim sprzętem.

Teraz będzie ich pewnie trochę więcej ale czy dla Rosji, będą oni wystarczającym argumentem odstraszającym, śmiem wątpić.

Co więcej jak sądzę tego rodzaju decyzje są odbierane na Kremlu jako słabość paktu NATO i ciągłego utrzymywania w nim krajów Europy Środkowo - Wschodniej jako państw II kategorii.

5. Zresztą o podejściu wiodących krajów NATO do zagrożenia ze Wschodu, świadczy potraktowanie na szczycie Ukrainy.

Wprawdzie ten kraj nie jest członkiem NATO ale opowiedział się za dążeniem do tej struktury.

W sytuacji kiedy na jego terenie toczy się regularna wojna z udziałem żołnierzy i sprzętu z Rosji, rzucenie mu „ochłapu” w postaci 15 mln euro na logistykę, musiało naprawę Władimira Putina rozśmieszyć, szczególnie w sytuacji kiedy samo zapewnienie bezpieczeństwa dla uczestników szczytu w Newport jak podano wczoraj, kosztowało około 60 mln euro.

Polska na osłodę dostała organizację natowskiego posiedzenia w 2016 roku w Warszawie ale czy będzie nas stać na wyłożenie wtedy już pewnie ze 100 mln euro na samo zapewnienie bezpieczeństwa jego uczestnikom?

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl