Marta Brzezińska-Waleszczyk: Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy o o. Krzysztofie Mądlu, który pisuje na portalu Natemat.pl. Teraz jezuita – według informacji wspomnianego portalu – otrzymał zakaz wypowiedzi w mediach. To kolejny ksiądz, który w ostatnim czasie zostaje uciszony przez Kościół. Nie za dużo tych zakazów?

Br. Marcin Radomski OMF Cap: Jeżeli takie zakazy, jak w przypadku ks. Bonieckiego, ks. Lemańskiego, a teraz – o. Mądla pojawiają się, to są one zakazami uzasadnionymi. Kościół jest instytucją bosko-ludzką, mistycznym ciałem Chrystusa, ale także instytucją, która dba o czystość przekazu, więc w ogóle nie dziwi mnie ten zakaz. Taka jest kolej rzeczy – Kościół ma dbać o czystość przekazu, nie może być rzeczywistością, która mąci wodę.

Jasne, sęk w tym, że wielu wiernych, którzy z pasją zaczytywali się w blogu o. Mądla czy wcześniej ks. Lemańskiego, wcale nie postrzegała ich refleksji jako „mącenia”.

Księża, o których rozmawiamy nie są ludźmi, którzy nie mają pojęcia na temat wiary, teologii, filozofii, etc. Mówimy o ludziach wykształconych, którzy stoją na pierwszym froncie obrony wiary i teologii. To nie jest żadna ideologizacja! To ich osobisty wybór, ale także zgoda, zarówno intelektu, jak i serca. Jeżeli wiarą i umysłem zgadzają się na to, że nauka Kościoła jest prawdziwa, to pojawia się pytanie, skąd to gmatwanie. Kościół koryguje takie postawy.

Nakazy milczenia to nie jest praktyka Kościoła A.D. 2013?

Tak było od początku istnienia wspólnoty chrześcijańskiej. Do jednego z Apostołów Pan Jezus powiedział wprost: Zejdź mi z oczu szatanie, bo to, co mówisz nie jest prawdziwe. Sam Chrystus stosował metodę konkretnego upomnienia, a dziś przełożylibyśmy to na zakaz wypowiadania się w mediach. „Gadasz głupoty, rzeczy które mogą wprowadzać zamęt” - Jezus konkretnie upomina apostoła.

Oczywiście, jednak my nie widzimy tego procesu upominania, a jedynie efekt końcowy – zakaz. A tych radykalnych zakazów w ostatnim czasie przybywa, więc pojawia się wizerunek Kościoła, jako instytucji, która z automatu nakłada zakazy.

Właśnie, jako odbiorcy mediów, słyszymy albo czytamy o ostatecznym efekcie, ale nie wiemy, jak długo trwał proces zakończony takim, a nie innym zakazem. W życiu Kościoła nie ma zachowań typowo behawioralnych, typu akcja-reakcja. Jest raczej pewien proces, który ma na celu doprowadzić do porządku daną sytuację czy człowieka. Jest rzeczą niemożliwą, aby taki zakaz został wydany na podstawie jednej wypowiedzi. Wpis na blogu i reakcja dekretowa – tak nie jest. Jestem przekonany, że były wcześniejsze, czy to werbalne, czy pisemne upomnienia, braterskie rozmowy... Co więcej, każdy prezbiter jest w pewnym sensie zobowiązany do własnego rozwoju duchowego, więc dziwnym byłoby, aby takie mącenie było tolerowane.

Dziennikarze jednak po raz kolejny otrąbiają „kneblowanie” niepokornych księży...

To bzdura! Można odwrócić nieco sytuację i zapytać, dlaczego nikt z tych dziennikarzy, którzy bronią o. Mądla czy wcześniej ks. Lemańskiego, nie stawał w obronie na przykład posłów, którzy głosując zgodnie z sumieniem złamali partyjną dyscyplinę i groziły im za to kary? Nikt wtedy nie mówił, że ci posłowie byli kneblowani. Dlaczego nikt nie dramatyzuje nad zapowiedziami, że poseł Jarosław Gowin czy Jacek Żalek mogą zostać wyrzuceni z PO? Nikt nie mówi, że to odbieranie wolności. Dziennikarze potakują, że takie są prawa demokracji, że skoro ci posłowie sprzeciwiają się głównemu nurtowi partii, to naturalnym jest, że trzeba ich wyrzucić. Ale kiedy Kościół dba o to, aby wszystko było w porządku w kwestii czystości nauki, to nagle zbiera się zespół fałszywych proroków czy fałszywych przyjaciół, którzy stają w obronie takiego księdza. A ja się pytam – czego oni bronią?

No właśnie, czego?

Troska ma na celu dobro człowieka. Jeżeli ja, jako zakonnik, przeżywam kryzys, czy to duchowy, czy związany z wiarą, to prawdziwy przyjaciel pomoże mi wyjść z tego kryzysu, a nie będzie mi kibicował w stylu: „Chłopie, im gorzej, tym lepiej! Tracisz wiarę, super! Cieszymy się z tego! Super, że mówisz kazania niezgodne z nauką Kościoła”. To są fałszywi przyjaciele i tak właśnie zachowują się dziennikarze tych wszystkich portali, ubolewających nad ks. Lemańskim czy o. Mądlem.

Jak w obliczu takiej sytuacji powinien zachować się katolik? Rozumiem, że cieszenie się z osobistego dramatu o. Mądla nie należy do postawy chrześcijańskiej.

Przede wszystkim trzeba się modlić. Ale także pamiętać, że jeżeli zostaje nałożony jakakolwiek forma kary, to w Kościele ona zawsze ma na celu dobro człowieka, czyli nawrócenie. Wiadomo, że jest to dotkliwe doświadczenie – nikt nie chce być karany, to oczywiste. Ale z drugiej strony, Pismo Święte, św. Paweł mówi o karceniu, które jest pewną formą wychowania. Ono ma na celu dobro. Ważne jest, aby ci wszyscy krytykujący Kościół za to, że nic nie robi, dostrzegli, że jest dokładnie odwrotnie. Kościół działa, troszczy się i dba o człowieka, chociaż czasami może to być bolesne. To tak, jakby ktoś stanął teraz w obronie wszystkich skazanych więźniów. Oczywiście, nie porównuję tych dwóch sytuacji, ale chcę pokazać pewien przykład. Więzienia to element systemu penitencjarnego, który ma na celu poprawienie danego człowieka, przywrócenie zdrowego człowieka społeczeństwu. Podobnie działa Kościół, stosując pewne kary czy zakazy. Jeżeli jest jakiś problem, to Kościół chce tego człowieka poprowadzić do nawrócenia, aby wrócić go wspólnocie jako zdrowego. To trudne i bolesne, bo nikt z nas nie chciałby doświadczać takiego karania, ale wiara polega na tym, że potrafimy je przyjąć.

Krytykowanie Kościoła za takie decyzje także nie jest na miejscu?

Człowiek, który widzi taką sytuację, nie powinien krytykować Kościoła czy przełożonych, bo nie znamy okoliczności wydania tego zakazu. Nie możemy sądzić, bo nie wiemy, jak było. Z faktu, że wydany został taki zakaz, możemy wnioskować, że nastąpiła poważna trudność. Jest to także wezwanie nas, katolików do większej troski o tego człowieka i modlitwy. Doszukiwanie się innych elementów jest racjonalizowaniem rzeczywistości kościelnej na sposób czysto ludzki. To droga donikąd. Potrzeba większego miłosierdzia i miłości względem tego człowieka.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk