Niewykluczone, iż Hiszpania dołączy niebawem do tych rządzonych przez lewicę krajów europejskich, które w ostatnich latach zdecydowały się na wprowadzanie prawnego zakazu prostytucji. W niedzielnych wyborach do Parlamentu Hiszpańskiego zwycięstwo odniosła bowiem Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE), której to lider Pedro Sanchez w trakcie kampanii wyborczej zapowiadał, iż w razie wygranej jego ugrupowanie przeprowadzi delegalizację prostytucji. Gdyby więc hiszpańscy socjaliści zrealizowali tę swą obietnicę wyborczą, kraj ów wpisałby się w coraz bardziej zarysowujący się w Europie trend restrykcyjnego traktowania handlu ludzkim ciałem. Już 20 lat temu, gdyż w 1999 roku, korzystanie z usług prostytutek zostało prawnie zakazane w Szwecji, a podobne ograniczenia wprowadzono później w Norwegii, Finlandii oraz Islandii.

Jako, że – co zostało już wspomniane – w krajach europejskich prostytucja jeśli jest delegalizowana, to dzieje się to tam, gdzie zwykle rządzi lewica, a nie prawica, tym podobne pomysły często nie są zbyt dobrze przyjmowane przez prawicowych oraz konserwatywnych publicystów i polityków. Bardziej obiektywną ocenę takich postulatów komplikuje przy tym jeszcze dodatkowo fakt, iż "purytańscy" w kwestiach zakazu prostytucji socjaliści i lewicowcy jednocześnie są bardzo permisywni w odniesieniu do homoseksualizmu, gender, aborcji oraz in vitro. Czy więc należy sprzeciwiać się delegalizacji prostytucji dlatego, iż aktualnie jest to domena niektórych ugrupowań lewicowych, które jednocześnie forsują bardzo niemoralne i bezbożne postulaty w innych kwestiach? Oczywiście, takie podejście do tej sprawy nie jest właściwe i przypomina zachowanie znane nam z tradycyjnego przysłowia: "Na złość babci odmrożę sobie uszy". To bowiem, że ktoś błądzi w części ważnych kwestii nie oznacza, że błądzi dokładnie we wszystkich sprawach. Nikt nie myli się zawsze i w każdej kwestii: również lewicowcy oraz socjaliści.

Częstym argumentem jaki spotyka się w kręgach konserwatywnych przeciwko delegalizacji prostytucji jest jednak powoływanie się na wypowiedzi niektórych Ojców i Doktorów Kościoła (św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, św. Alfons Liguori), którzy mieli popierać okazywanie prawnej tolerancji owemu procederowi. Pomijając już jednak inne kwestie, trzeba zdać sobie sprawę, iż opinia wspierająca postulat ograniczonej prawnej tolerancji dla prostytucji była formułowana przez owe autorytety kościelne w diametralnie innych okolicznościach historycznych i kulturowych niż te, z którymi mamy dziś do czynienia. Mniej więcej bowiem do połowy XX wieku w większości krajów katolickich wielka część grzechów seksualnych była jednocześnie przestępstwem (niewierność małżeńska, homoseksualizm, konkubinaty, pornografia). W takich warunkach tolerowanie w określonych granicach prostytucji było próbą zawężania występków nieczystych do marginesu. Obecnie jednak żyjemy w czasach, gdy większość grzechów przeciwko cnocie czystości jest legalnych, a więc utrzymywanie w takich okolicznościach bezkarności prostytucji stanowi dodatkowe zanieczyszczanie i tak już mocno zabrudzonego domostwa. Ponadto warto zauważyć, iż opinia teologiczna o potrzebie okazywania przez władze cywilne ograniczonej prawnej tolerancji dla prostytucji nie była w ramach tradycyjnej teologii katolickiej jedynym oraz wyłącznym poglądem -inne przekonanie w tej kwestii żywił np. dziewiętnastowieczny moralista katolicki oraz biskup Jean Baptiste Bouvier.

Mirosław Salwowski