Wojciech Sumliński

„ – Niech pan rzuci na to okiem – arcybiskup Józef Życiński podał mi kopertę, z której wyjąłem jedną kartkę. Był to dokument odnoszący się do księdza biskupa Mieczysława Cisło, informujący, że był on tajnym współpracownikiem komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. W informacji podany był pseudonim Cisły – TW „Rzymianin” – i jego numer rejestracyjny.
– Dziś rano ten wpis został umieszczony na stronie internetowej kurii metropolitarnej – rzekł hierarcha. – Mam do pana prośbę. Nie małą, ale wielką: niech pan ustali, skąd został wysłany ten wpis i kto go zamieścił.
– I to wszystko? – Spytałem, bo sprawa wydała mi się banalna.
– Tak, to wszystko. 

Pożegnałem się z Józefem Życińskim i poszedłem do delegatury. Szybko skontaktowałem się z właściwym Wydziałem Centrali i przekazałem dokumentację prosząc jednocześnie, by sprawę wyjaśnić priorytetowo. Już po kilku godzinach otrzymałem informację, uzyskaną w ramach współpracy od włoskiego kontrwywiadu, że powyższy e-mail został nadany z kawiarenki internetowej ulokowanej w pobliżu Watykanu. Włosi podali nie tylko dokładny adres kawiarenki, ale na dokładkę wysłali zdjęcie autora notatki. Nieszczęśnik – koloratka wskazywała, że ksiądz – najwyraźniej chciał zachować anonimowość, ale nie pomyślał, że kawiarenki internetowe są monitorowane wewnętrznym systemem kamer. Włożyłem fotografię do koperty. 
Nazajutrz zgodnie z obietnicą udałem się do kurii i wręczyłem biskupowi kopertę zawierającą zdjęcie księdza z kawiarenki oraz jej adres w Rzymie. Hierarcha spojrzał na fotografię, a siwe oczy pod krągłymi powiekami jakby mu się otworzyły i pogłębiły, i nagle stały się zimne, pełne gniewu i zła.

– Zna ksiądz tego człowieka ? – spytałem, bo zaciekawiła mnie jego reakcja.
– Dlaczego to pana obchodzi?
– Ma ksiądz słuszność – nie obchodzi mnie. Byłem po prostu ciekaw, co się z nim stanie.

Biskup popatrzył na mnie przeciągle. 

– Cała ta sprawa i w ogóle to wszystko wcale mi się nie podoba, ale przecież powiedział pan prawdę: nie różnimy się od siebie aż tak bardzo. A jeśli tak, to proszę pomyśleć i odpowiedzieć sobie samemu: co by zrobił pan – co by zrobiła pańska firma – gdyby zlokalizowała „kreta”?

Wszystko, co było do powiedzenia, zostało już powiedziane. Rozmowa była skończona.

Zmierzchało już, gdy po spotkaniu z Józefem Życińskim powróciłem do domu. Po raz drugi w przeciągu krótkiego czasu doświadczyłem jednej z tych niezwykłych chwil, które są tak bardzo ważne, a których boi się każdy z nas, chwil, kiedy trzeba stanąć przed sobą w prawdzie i ujrzeć swoją prawdziwą twarz. Myślałem o swoich grzechach i o tym, że grzech to coś, czego wyrzekamy się najtrudniej. Myślałem o arcybiskupie, którego największą troską było ukrycie prawdy o swojej – i nie tylko swojej – przeszłości. Zastanawiałem się, jak to możliwe, że nie interesowało go ani to, czy jego biskup pomocniczy był współpracownikiem komunistycznych służb specjalnych, ani nawet to, ile ludzkiej krzywdy wynikło z tego faktu, a jedynie to – kto śmiał ujawnić prawdę.”

Fragment książki Wojciecha Sumlińskiego "Oficer" - premiera 26 X 2016

www.sumlinski.pl