Rok temu miliony ludzi na antyrządowych demonstracjach w Kijowie i innych miastach Ukrainy wyraźnie pokazało całemu światu, że Ukraińcy kategorycznie nie akceptują wyboru geopolitycznego, narzuconego władzom Ukrainy przez agentów putinowskiej Rosji. Protestujący, których według obliczeń systemowej komisji Narodowej Akademii Nauk Ukrainy poparło ponad 75 procent obywateli, stanowczo wypowiedzieli swoje kategoryczne "Nie!" tym, którzy chcieliby wskrzesić ponure euroazjatyckie imperium w granicach byłego ZSRS.

Ukraina - to Europa!

Pierwsze protesty wybuchły 21 listopada w dniu patrona Ukrainy św. Michała Archanioła (według kalendarza obrządku wschodniego). Ludzie oburzeni decyzją rządu o wstrzymaniu procesu podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, zaczęli gromadzić się przy pomniku na Placu Niepodległości w Kijowie. Pierwsze grupy inicjatywne, niezadowolone z decyzji rządu powstały spontanicznie wśród dziennikarzy i aktywistów, którzy nawiązywali kontakty poprzez popularny portal społecznościowy Facebook.

W pierwszych dniach protestów wzięło udział kilka tysięcy młodzieży, inteligencji i działaczy społecznych. Trzy dni później do protestów dołączyli się politycy, w tym przedstawiciele opozycji parlamentarnej. W całym kraju, od wschodu do zachodu, odbyły się spontaniczne manifestacje pod hasłem „Ukraina – to Europa!”. Ludzie zwrócili się do Janukowycza z żądaniem podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE na szczycie „Partnerstwa Wschodniego” w Wilnie. Spodziewali się, że władze będą się liczyć z opinią społeczeństwa.

24 listopada - w tym dniu Kościół katolicki obchodził uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata - wielka manifestacja w Kijowie zgromadziła ponad 150 tys. ludzi. Wielkie tłumy na ulicach po raz kolejny dowiodły, że wyniki badań socjologicznych ukazują prawdziwe dążenia społeczne na rzecz integracji Ukrainy z Zachodem. Wśród protestujących pod flagą biało-czerwoną stali miejscowi Polacy, także przedstawiciele organizacji skupiającej potomków szlachty polskiej w Kijowie. Obywatele Ukrainy wszystkich narodowości pokazali światu, że ich kraj należy do cywilizacji europejskiej.

Janukowycz zignorował opinię ludu

Ale władza nie chciała słuchać głosu zdecydowanej większości społeczeństwa. Prezydent Ukrainy, który na kilka dni przed decyzją rządu Azarowa spotkał się z prezydentem Putinem, zrobił wszystko, aby nie doszło do podpisania umowy stowarzyszeniowej na szczycie wileńskim. Ukraińcy zrozumieli, że Janukowycz w zmowie z Putinem ukradł ich marzenia o wolnym i demokratycznym kraju, o powrocie do Europy, które inspirowały Ukraińców przez 22 lata niepodległości.  

Aktywiści stwierdzili, że nie wstrzymają pokojowego protestu, dopóki rząd nie uwzględni ich żądań. Do protestów dołączyli się studenci pod flagami Ukrainy oraz Unii Europejskiej, którzy pod Pomnikiem Niepodległości na głównym placu stolicy Ukrainy zorganizowali niewielkie miasteczko namiotowe. Tymczasem w centrum Kijowa pojawiły się liczne oddziały milicji, w tym bojownicy jednostek specjalnych “Berkut”. W nocy 30 listopada inicjatywę na Euromajdanie przejęli studenci - postępowa młodzież kijowska, przeważnie w wieku od 17 do 23 lat. To był pokojowy, piękny i spontaniczny protest. Janukowycz, który poprzedniego dnia, na szczycie w Wilnie zniszczył marzenia tej młodzieży o wolnej i szczęśliwej przyszłości, pokazał im swoją alternatywę...

Krwawa Sobota

O czwartej nad ranem 30 listopada kilkuset studentów zostało otoczonych przez specjalne oddziały milicji - Berkut. Rozpoczął się bezprecedensowy atak na manifestantów... Szansy na ucieczkę z oblężenia nie było. Przestraszona młodzież, chłopcy i dziewczęta, wycofali się w stronę Pomnika Niepodległości. Dziewczęta zaczęły płakać i krzyczeć, a chłopcy ustawili się w zwartym szeregu, żeby bronić ich własnymi ciałami, ale bez skutku, bo tego wystarczyło tylko na kilka sekund. Brutalni bojownicy Berkuta zastosowali gaz łzawiący i zaczęli pałować studentów po głowach, plecach, nogach, gdzie tylko im się udało... Młodzi ludzie, zakrwawieni, upadali na ziemię, ale milicjanci kontynuowali, ze szczególnym okrucieństwem bili ich na chodniku. Bili wszystkich, chłopców, dziewczęta, kobiety w ciąży, przypadkowych przechodniów oraz przedstawicieli mediów. W wyniku ataku ucierpieli także znajdujący się wówczas na Majdanie Polacy - dziennikarz Tomasz Piechal z portalu Eastbook i Jacek Zabrocki, dyrektor jednego z polskich koncernów na Ukrainie. Berkutowcy gonili uciekających i łapali ich nawet w odległości kilku kilometrów, ponownie bijąc po głowie pałkami i kopiąc z niesłychanym okrucieństwem. Na wpół przytomnych, broczących krwią młodych ludzi brutalnie wleczono po chodniku i pakowano do milicyjnych pojazdów...

Pod skrzydłem św. Michała Archanioła

Pomimo tego kilkudziesięciu studentów zdołało wycofać się w kierunku placu Michajłowskiego, gdzie prawosławni mnisi udzielili im schronienia za murami Michajłowskiego klasztoru. Wkrótce w tym kierunku skierowano oddziały berkutowców. Młodzież zaczęła budować barykady. Poszkodowani znaleźli schronienie pod skrzydłami św. Michała Archanioła - obrońcy ziemi kijowskiej. Podobnie, jak setki lat temu, gdy mieszkańcy Kijowa chronili się od hord azjatyckich za murami kościołów. Jednak tym razem przestępcy w mundurach już nie mieli możliwości kontynuować bestialskiego ataku, ponieważ wokół klasztoru zebrało się tysiące oburzonych ludzi. Tego samego dnia w godzinach południowych na ulice Kijowa wyszło ponad pół miliona (500 tys.) protestujących...

W ciągu 22 lat niepodległości Ukraina jeszcze nie widziała takiego okrucieństwa. Zdecydowana większość ludzi w całym kraju potępiła przemoc. Rząd stracił wiarygodność. Manifestanci zażądali niezwłocznego podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE, postawienia przed sądem przestępców w mundurach, dymisji rządu, ustąpienia prezydenta i rozwiązania parlamentu. Wieczorem 1 grudnia 2013 r. (a była to niedziela) na ulicach Kijowa zgromadził się już ponad milionowy tłum demonstrantów (według monitoringu satelitarnego BBC - 1 mln. 600 tys. Osób).

Rosyjski scenariusz

Urzędnicy państwowi ponownie zignorowali wolę ludu. Co więcej, nieopodal pałacu prezydenckiego, zorganizowana została przez władze prowokacja rosyjskich agentów (wśród których był znany prowokator Dmytro Korczyński oraz przedstawiciele rosyjskich kiboli „Ultras”), którzy wszczęli starcia, co spowodowało brutalne pobicie pokojowych demonstrantów przez siły specjalne. W czasie kontrataku berkutowcy i wojska wewnętrzne używały przeciwko ludziom gaz łzawiący oraz rzucały granaty ogłuszające, słychać było wiele wybuchów. Podczas krwawych starć ulicznych milicjanci z okrucieństwem bili kogo popadło... Wśród nich, setki niewinnych młodych ludzi i ponad 40 przedstawicieli mediów, między innymi polski dziennikarz Paweł Pieniążek.... Odnosiło się wrażenie, że milicjanci celowo chcieli kaleczyć demonstrantów.

Na materiale filmowym widać wyraźnie, że kilku najaktywniejszych prowokatorów milicjanci nie bili, przeciwnie, zanim rozpoczął się kontratak, oni nagle zniknęli kryjąc się w szeregach oddziałów sił specjalnych. To dowód na to, że ich czynności były zaplanowane przez milicję, z którą współpracowali. Natomiast kilkudziesięciu niewinnych uczestników pokojowej demonstracji, którzy nie uczestniczyli w starciach, po ciężkim pobiciu, zostali aresztowani... W taki okrutny sposób, prorosyjski rząd zemścił się na społeczeństwie za europejskie marzenia i pokazał własnym obywatelom, że opinia zdecydowanej większości będzie zignorowana, a protesty będą brutalnie tłumione. Jednocześnie, władze próbowały zastraszyć demonstrantów aresztowaniami i represjami. Ale ludzie nie ulękli się...

[koniec_strony]

Republika Europejska na Majdanie

Setki tysięcy protestujących zajęło kilka budynków administracyjnych, zaczęto budować barykady i tworzyć oddziały samoobrony w centrum Kijowa. Samoorganizacja i solidarność manifestantów mieszkańców Kijowa przyczyniły się do powstania niezwykłej „republiki europejskiej” w sercu stolicy Ukrainy. Stworzono Sztab Oporu Narodowego. Zostały zorganizowane oddziały samoobrony, kuchnia polowa, opieka zdrowotna, służba porządku publicznego, biuro prasowe mające za zadanie przekazywanie obiektywnej informacji i kontaktu z ambasadami. W ciągu kilku dni utworzył się wyjątkowy mechanizm samoorganizacji społeczeństwa. Euromajdan stał się symbolem, nową jakością i niepowtarzalnym zjawiskiem w polityce światowej.

Ruchem oporu kierowali liderzy opozycji parlamentarnej oraz znani dziennikarze i działacze społeczni. Kwatera Główna Euromajdanu ogłosiła ultimatum wobec władz państwowych z następującymi żądaniami: podpisanie umowy o stowarzyszeniu z UE, postawienie przed sądem przestępców w mundurach oraz doprowadzenie do dymisji rządu, ustąpienia prezydenta i rozwiązania parlamentu. 

Tymczasem Janukowycz udał się z wizytą do Chin, spodziewając się, że protesty stopniowo osłabną z powodu nadchodzącej zimy. Ale ilość protestujących rosła z każdym dniem, pomimo deszczu, śniegu i mrozu. Taktyka zastraszania protestujących fabrykowaniem fikcyjnych spraw karnych także nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Wręcz przeciwnie, to dodało jeszcze odwagi i zahartowało zwolenników integracji europejskiej... 

Wracając z Chin, Janukowycz przyleciał do Soczi na spotkanie ze swoim rosyjskim kolegą i po raz kolejny przeprowadził tajne negocjacje z Putinem, co doprowadziło do nowej fali oburzenia na Ukrainie. Po zawieszeniu procesu dążącego do podpisania umowy stowarzyszeniowej z EU, bardzo sceptycznie odnoszono się do wszelkich kontaktów rządu z Federacją Rosyjską. Tym samym Janukowycz “dolał oliwy do ognia” na Euromajdanie...

Europejski marsz milionów

Niedziela 8 grudnia 2013 roku stała się datą przełomową w najnowszej historii Ukrainy i, być może, całej Europy Wschodniej. Naród Ukrainy zademonstrował światu swój wybór geopolityczny i światopoglądowy. Na wielkiej, ogólnoukraińskiej demonstracji, na prawdziwym wiecu narodowym w Kijowie zgromadziły się rzesze zwolenników europejskiego wyboru Ukrainy (według BBC — ponad 2 miliony). Takiej rekordowej ilości ludzi nie zebrała nawet Pomarańczowa Rewolucja w 2004 roku. Protestujący całkowicie zablokowali dzielnicę rządową. Wzniesiono blokady dróg, barykady i nowe miasteczka namiotowe. W tym dniu ludzie obalili idola radzieckiej epoki - zniszczyli pomnik krwawego wodza bolszewików Lenina, stojącego naprzeciw Rynku Besarabskiego w samym centrum stolicy Ukrainy. Tak więc, ludzie powiedzieli swoje ostateczne „Tak!” europejskiej przyszłości... 
Europa i świat z zainteresowaniem obserwowali takie potężne dążenie Ukraińców do europejskiej cywilizacji, do godności i wolności człowieka. „Czy widzieliście kiedyś setki tysięcy ludzi, którzy wyszli na ulice, aby walczyć o Europę”?! To pytanie, zachwycony kijowskim Euromajdanem, zadał wiceprzewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Jacek Saryusz-Wolski. Ze swej strony Szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso zauważył: „Spójrzcie na Ukrainę. Ci młodzi ludzie, którzy walczą na ulicach Ukrainy nie bacząc na mróz, piszą nową historię Europy”. Z kolei, komisarz ds. rozszerzenia i polityki sąsiedztwa w Komisji Europejskiej Štefan Füle dodał: „Podziwiam w narodzie ukraińskim umiłowanie wolności i dojrzałość jego europejskiego ducha”. To tylko kilka myśli wypowiedzianych ad hoc przez europejskich polityków o ukraińskiej europejskiej rewolucji końca 2013 roku... Rewolucji, która zaskoczyła świat pokojem, solidarnością, odwagą, godnością i miłością...

Szaleństwo władzy

Ale rząd, który w oczach ludzi stracił zaufanie, całkowicie zdegradowany w opinii publicznej ponownie zignorował wolę narodu, wyrażając tym samym swoją pogardę. Przed całym światem, który on-line obserwuje wydarzenia na Euromajdanie, gdy do Kijowa przybyła pani Catherine Ashton, Wysoki Przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, reżim rządzący popełnił zuchwałą i bezsensowną próbę rozwiązania kryzysu politycznego poprzez ponowne użycie siły... 

W nocy, 11 grudnia, liczne oddziały wojsk wewnętrznych i „Berkutu” otoczyły barykady i przystąpiły do szturmu Euromajdanu... Małe grupy samoobrony Euromajdanu (nazywane popularnie „setkami”) na czele z posłami parlamentu, przedstawicielami opozycji, próbowały ich zatrzymać, ale zbyt liczne jednostki sił specjalnych gwałtownie parły do przodu... W tym czasie zaczęły bić na alarm dzwony Michajłowskiego klasztoru... Ponownie św. Archanioł uratował żywe serce europejskiego Kijowa... W ciągu kilku godzin liczba obrońców Euromajdanu wzrosła do 15 tys. Duchowni z krzyżami w rękach walczyli z wrogiem w pierwszych szeregach... Brutalny atak jednostek specjalnych został zatrzymany. Euromajdan odparł atak...

Ukraińcy obrali integrację z Unią Europejską

W weekend na Placu Niepodległości w Kijowie ponownie zebrało się ponad milion demonstrantów. W przededniu wizyty Janukowycza w Moskwie zaplanowanej na 17 grudnia, przedstawiciele zdecydowanej większości społeczeństwa Ukrainy, zgromadzeni na Euromajdanie ogłosili rządzącym wolę narodu. Podjęto rezolucję, w której sformułowane zostały nowe żądania protestujących - niezwłocznie uwolnić lidera opozycji Julię Tymoszenko i pod żadnym pozorem nie podpisywać z Putinem umowy o przystąpieniu Ukrainy do Unii Celnej z Rosją.

Naród Ukrainy na Euromajdanie stanowczo sprzeciwił się jakimkolwiek próbom integracji Ukrainy ze strukturami tworzonymi przez totalitarną Rosję. Po trzech miesiącach nieustępliwej walki o wolność, społeczeństwo ukraińskie obaliło prorosyjski reżim Janukowycza. Putinowska operacja przechwycenia dużego państwa na wschodzie Europy nie powiodła się. Ludzie obalili rząd rosyjskich agentów i marionetek. Putin stracił Ukrainę. Była to największa porażka rosyjskich służb specjalnych po pomarańczowej rewolucji.

Włodzimierz Iszczuk

Tekst za zgodą Autora