Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński w wywiadzie dla TVN 24 powiedział, że "trzech sędziów powołanych podczas poprzedniej kadencji zostało wybranych zgodnie z prawem oraz zasadami demokratycznymi".

Dodajmy, że Sejm poprzedniej kadencji wybrał 5 sędziów. O ile ja dobrze umiem czytać między wierszami (od kilku lat niczego innego nie robię, więc chyba umiem) prezes TK określając wybór 3 z 5 sędziów jako zgodny z prawem i zasadami demokracji de facto stwierdził, że wybór dwóch pozostałych był tym samym niezgodny z prawem i zasadami demokracji. Szukałem w internecie wypowiedzi prezesa TK sprzed wygranych przez PiS wyborów, w której z jego ust padałaby taka odważna i daleko idąca konstatacja, ale jej nie znalazłem. Szkoda.

Prezes TK w wywiadzie stwierdza, że Prezydent powinien jednak przyjąć przysięgę 3 sędziów ("Słabo sobie wyobrażam to, że prezydent nie zorganizuje ślubowania tych trzech sędziów, którzy od 7 listopada powinni orzekać"). Prezes TK nie mówi nic o dwóch kolejnych sędziach. Znów - jeśli ja dobrze czytam między wierszami - Prezes TK proponuje kompromis pomiędzy stanowiskami PO i PiS i powrót do status quo ante, czyli stanu prawnego sprzed zmian wprowadzonych najpierw przez PO, a teraz przez PiS.

No i niby mógłbym na tym zakończyć ten wpis, ale jedno mnie niepokoi. To mianowicie, czy rolą Prezesa (sędziego) TK jest bycie pośrednikiem pomiędzy PO, a PiS. No i jeszcze jedno - skoro już w osobie prof. Rzeplińskiego żyje polityczny duch, to czy nie lepiej by było, gdyby ów duch przebudził się zanim PO, a teraz PiS przeprowadziły zmiany. Teraz bowiem - chyba jest za późno. Jeśli odwaga Pana Prezesa okaże się daremna (a zapewne się okaże) warto, by prof. Rzepliński zrozumiał, dlaczego. Ale o tym było w pierwszym akapicie. Odwaga, która objawia się po bitwie niewiele jest zazwyczaj warta. Odwaga, która każe traktować ją z nieufnością jest warta jeszcze mniej.

Witold Jurasz/Facebook.com