W Watykanie nie ma groźby bankructwa – zapewnia bp Nuzio Galantino, przewodniczący Administracji Dóbr Stolicy Apostolskiej APSA. Przypomina on, że w ubiegłym roku urząd ten wygenerował dochód w wysokości 22 mln euro. W tym roku wyniki są negatywne na skutek nadzwyczajnej interwencji – ratowania katolickiego szpitala i jego personelu.

Bp Galantino odniósł się do wiadomości podanych przez włoskiego dziennikarza Gianluigiego Nuzziego. W wydajnej wczoraj trzeciej już książce o Watykanie, Nuzzi ponownie powołuje się na zastrzeżone dokumenty, co miałoby świadczyć o tym, że Vatileaks, wyciek dokumentów, który rozpoczął się pod koniec pontyfikatu Benedykta XVI, bynajmniej nie ustał. Włoski dziennikarz sugeruje, że finansowe reformy Papieża Franciszka zakończyły się niepowodzeniem, a Watykan boryka się z ogromnym deficytem.

Bp Galantino dementuje tę tezę. Nie ma groźby krachu czy niewypłacalności – zapewnia w wywiadzie dla dziennika Avvenire. Jak każda firma czy rodzina Watykan musi jedynie równoważyć wpływy i wydatki. Bp Galantino przypomniał, że Watykan nie ma wpływów z podatków, nie ma też długu publicznego. Utrzymuje się z darów wiernych, w tym świętopietrza. Jego majątek w dużej mierze pochodzi z sumy wypłaconej Watykanowi na mocy Traktatów Laterańskich przez Włochy jako odszkodowanie za przejęte przez państwo ogromne dobra kościelne. Aby zapewnić Kościołowi swobodę działania, Stolica Apostolska zainwestowała te środki w nieruchomości. W niektórych z nich mieszczą się kościelne urzędy. 60 proc. mieszkań jest wynajmowanych po zaniżonych cenach pracownikom Watykanu. Nie jest to nieumiejętność gospodarowania, ale przejaw polityki socjalnej – dodaje bp Galantio.

Krzysztof Bronk - Watykan

vaticannews.va