Wejście w życie porozumienia Zachodu z Iranem oznaczałoby dla Rosji katastrofę gospodarczą – mówi Witold Waszczykowski, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, poseł PiS.

Jakub Jałowiczor, Fronda.pl: Podczas szczytu ONZ Andrzej Duda siedział przy pierwszym stoliku, razem z prezydentem USA Barackiem Obamą, prezydentem Rosji Władimirem Putinem i sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki-munem. Jakie ma to znaczenie? Czy w takich sytuacjach zapadają ważne decyzje? Prowadzone są rozmowy?

Witold Waszczykowski: Decyzje nie zapadają, natomiast tworzy się pewna atmosfera. Można wymienić się poglądami. Oczywiście rozmowy nie dotyczą kwestii bilateralnych, na przykład tych które dzielą Polskę i Rosję, jak sprawa wraku smoleńskiego. Natomiast toczy się pewna dyskusja na temat sytuacji międzynarodowej. Politycy poznają się wzajemnie, co jest szczególnie ważne dla naszego prezydenta, który po raz pierwszy uczestniczy w tak dużym wydarzeniu. Ma to znaczenie otwierające prezydentowi drogę do dalszych spotkań.

Czy na szczycie Polska miała jakąś konkretną sprawę do załatwienia?

Jeśli są kwestie do załatwienia, to robi się to podczas spotkań bilateralnych, dlatego, że oprócz dużych plenarnych sesji (teraz były dwie), toczą się potem w kuluarach spotkania z partnerami. Tam omawiane są ważne sprawy. Wiem na przykład, że prezydent Duda miał zaplanowane spotkanie (być może już je odbył) z prezydentem Węgier. A to jest w kontekście kryzysu imigracyjnego ważne, bo ważną rolę odgrywają Węgry, próbujące zatrzymać falę emigrantów, która może też i do nas dojść. Są i inne spotkania. Na pewno będą na nich podejmowane takie kwestie, jak sprawa bezpieczeństwa Polski, naszej roli w NATO, przygotowania do przyszłego szczytu Paktu. Z pewnością w rozmowach z niektórymi partnerami prezydent Duda wspominał też o kwestiach gospodarczych. Zapadały decyzje o kolejnych wizytach międzynarodowych. Jeśli więc chodzi o spotkania bilateralne – tak, tam zapadają decyzje.

Przemówienia Baracka Obamy i Władimira Putina są komentowane jako wzajemne wbijanie sobie szpilek. Czy stosunki amerykańsko-rosyjskie nadal są złe, czy też ze względu na Syrię widać próby porozumienia?

Pewne rozmowy się zaczęły. Sekretarz stanu John Kerry rozmawiał już z rosyjskim szefem MSZ Siergiejem Ławrowem, teraz rozmawiali prezydenci. Czy to jest próba porozumienia? Raczej wyjścia z impasu, bo od kilku lat nie podejmowano prób rozwiązania kryzysu syryjskiego i tego, co kryzys syryjski zrodził, czyli powstania Państwa Islamskiego. Jednak po tych rozmowach widać też, że zbliżenia nie ma. Przede wszystkim dlatego, że Rosja rozgrywa bardzo brutalnie swoją politykę. Gra nie tylko o utrzymanie prezydenta Syrii Baszara al-Assada przy władzy, ale i o rynek energetyczny. Jeśli wejdzie w życie porozumienie Zachodu z Iranem w sprawach nuklearnych, to za jakiś czas na rynku pojawią się irańskie zasoby ropy i gazu. To może spowodować dalszy spadek cen tych surowców, co byłoby dla Rosji katastrofą gospodarczą i budżetową. Putin rozgrywa poważny pojedynek międzynarodowy o niedopuszczenie do takich nagłych zmian na rynku energetycznym.

Czy w sytuacji, kiedy na wokandzie jest sprawa Iranu i Syrii istnieje jeszcze temat Ukrainy?

Oczywiście istnieje. Na temat Ukrainy mówił przedwczoraj Barack Obama. Całe przemówienie prezydenta Dudy podkreślające ważność przestrzegania prawa międzynarodowego i brak akceptacji dla zmian dokonanych siłą też odnosiło się do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Chodzi o to, żeby nie dopuścić do zepchnięcia tej problematyki na dalszy plan. To duże zadanie dla polskiej dyplomacji - pilnować, żeby to zagrożenie ciągle utrzymujące się na wschodzie nie było marginalizowane przez groźbę kryzysu emigracyjnego.