Po tym jak na łamach „Gazety Wyborczej” były marszałek Senatu Bogdan Borusewicz powiedział, że sierpnia 1980 r. „nie zrobili robotnicy” bardzo ostro zareagował były prezydent Lech Wałęsa, który powszechnie podaje sam siebie jako głównego rewolucjonistę, z czym jak wiadomo nie zgadza się wielu historyków i ekspertów od tamtego okresu, a niektórzy mówią wprost, że został na teren stoczni przywieziony motorówką i przerzucony przez płot.

Borusewicz na łamach „GW” powiedział:

- Strajk zrobiła grupa opozycyjna związana przeze mnie z Komitetem Obrony Robotników. O przygotowaniach wiedziało pięć osób. Szybko włączyli się działacze Ruchu Młodej Polski

Dodał też:

- Strajku – jak chce legenda – nie zrobili robotnicy. Byli jego siłą, lecz go nie zainicjowali i nim nie kierowali. Lecz tego mitu nie podważałem, gdyż był wówczas na tyle ważny i nośny, że rozbijał system

Oraz:

- Strajk w stoczni uratowały kobiety: Anna Walentynowicz, Ewa Ossowska i Alina Pienkowska. Rozbiegły się po bramach, zatrzymały kilkuset robotników 

Dla Lecha Wałęsy takie słowa okazały się potwarzą i – jak można się domyślić – musiał zareagować.

Były prezydent oświadczył:

- Wiele jest pytań o Bogdana Borusewicza, umieszczonego w moim otoczeniu. Przez wiele lat nie zwracałem uwagi na głoszony przez niego przesadzony udział w strajku w sierpniu 1980 roku. Jeśli nie przestanie przesadzać, to przedstawię niezaprzeczalne fakty i dowody

Dodał też w swoim stylu:

- Musiałem walczyć jak widać nie tylko z komunistami i ich służbami ,ale i z Borusewiczem, Gwiazdą, Walentynowicz, Wyszkowskim i innymi. Dałem radę i dziś podołam.ich oszczerstwom i nikczemności .

Jedno może zastanawiać. Skoro Lech Wałęsa – jak sam się szczyci – nie przeczytał w całym życiu żadnej książki, to kto mu przygotowuje tą całą ilość dokumentacji i wycinków prasowych, które publikuje na Facebooku, żeby przekonać do swojej wersji historii.

mp/gazeta wyborcza/facebook