Z ogromnym zdziwieniem i niedowierzaniem wysłuchałem pani komentarza dotyczącego plakatu umieszczonego w wiatach przystanków komunikacji miejskiej w Gdańsku” – napisał w liście otwartym Janusz Walentynowicz, syn Anny Walentynowicz, odnosząc się tym samym do absurdalnego porównania ze strony prezydent Gdańska Anny Dulkiewicz w kwestii plakatów z wizerunkami Igora Tulei, Pawła Juszczyszyna i Beaty Morawiec.

Dulkiewicz stwierdziła, że postacie te przywołują skojarzenia z postacią… Anny Walentynowicz, którą zwolniono dyscyplinarnie e Stoczni Gdańskiej im. Lenina w 1980 roku.

Oburzony porównaniem Dulkiewicz Janusz Walentynowicz pisze:

Z ogromnym zdziwieniem i niedowierzaniem wysłuchałem pani komentarza dotyczącego plakatu umieszczonego w wiatach przystanków komunikacji miejskiej w Gdańsku. Plakat ten traktuje o <<wojnie>> trojga sędziów o wolność i niezawisłość. Sędziów wobec których istnieją poważne zastrzeżenia natury etycznej, moralnej że o pozostałych nie wspomnę”.

Dodał:

Ośmieliła się pani (mam nadzieję że z braku odpowiedniej wiedzy) postawić na tym samym poziomie owych sędziów i ich <<walkę>> z postacią mojej śp. mamy Anny Walentynowicz”.

Na koniec zaznaczył, że wspomniani sędziowie stanowią zaprzeczenie tego, co było ważne dla Anny Walentynowicz:

Wiara w sprawiedliwość, poszanowanie prawa i ludzkiej godności było celem nadrzędnym dla mojej mamy, czego nie można powiedzieć o osobach z plakatu”.

Stanowczo zaprotestował przeciwko takim porównaniom zaznaczając, że to uwłacza pamięci o jego mamie oraz zafałszowuje historię.

dam/wpolityce.pl,źródło własne