„Wcześniej Łukaszenka musiał zwalniać wszystkich więźniów politycznych, by zacząć jakikolwiek dialog, teraz absolutnie nie musi tego robić, tylko musi zorganizować kolejny kryzys migracyjny na granicach unijnych i ma wszystko” – powiedział na antenie RMF FM szef Białoruskiego Domu w Warszawie Aleś Zarembiuk.

Skandaliczne działania Brukseli będące odpowiedzią na migracyjny szantaż białoruskiego reżimu komentował dziś w rozmowie z Robertem Mazurkiem na antenie RMF FM białoruski opozycjonista Aleś Zarembiuk. Szef Białoruskiego Domu w Warszawie nie ma wątpliwości, że przed nami są kolejne prowokacje i kontynuacja szantażu Kremla, który posługuje się reżimem Aleksandra Łukaszenki.

Zarembiuk był pytany o działania kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która ponad głowami unijnych partnerów rozpoczęła rozmowy z Aleksandrem Łukaszenką.

- „Rozmawia się nawet z terrorystami, ale tutaj sytuacja jest absolutnie inna. To wszystko odbierane jest jako słabość Unii Europejskiej, która doprowadzi do większych konfliktów. Będzie już nie jedno obozowisko w Kuźnicy i Bruzgach, ale jak Łukaszence coś się nie spodoba, to będą trzy obozowiska w Terespolu, Bobrownikach i w Kuźnicy”

- ocenił białoruski dysydent.

Odniósł się też do pomocy finansowej, jaką Komisja Europejska zaoferowała Białorusi.

- „Nawet my tutaj w Warszawie, na wolności, w wolnym kraju odbieramy to bardzo źle. Co można pomyśleć o rodzinach ludzi, którzy znajdują się w więzieniu? Takich osób jest już ponad 860 i codziennie mamy nowe aresztowania. To jest smutna historia, że dali się nabrać i tak szybko Łukaszenka wygrał. On wczoraj na pewno otwierał szampana, bo dostał oprócz tego jeszcze 700 tysięcy euro”

- mówił.

Tymczasem, jak wskazał, Unia Europejska nie udziela pomocy humanitarnej politycznym więźniom Łukaszenki, którzy naprawdę jej potrzebują.

Zarembiuk ocenia, że uległość Unii Europejskiej doprowadzi do tego, iż Łukaszenka każdą sprawę będzie załatwiał za pomocą migrantów.

- „Absolutnie. On wcześniej musiał zwalniać wszystkich więźniów politycznych, by zacząć jakikolwiek dialog, tak teraz absolutnie nie musi tego robić, tylko musi zorganizować kolejny kryzys migracyjny na granicach unijnych i ma wszystko”

- podkreślił.

Gość Roberta Mazurka nie ukrywał, że Białorusini czują się pozostawieni przez Europę.

- „Możemy liczyć na Polaków. Na Polskę i program solidarności z tamtego roku i tysiące polskich telefonów, maili z propozycją pomocy. A po takich telefonach pani Merkel, to tak sobie myślałem, wczoraj, że możemy liczyć na Polaków, na Litwinów i być może na Amerykanów. Mam nadzieję, że jednak Unia się opamięta i udzieli pomoc humanitarną rodzinom więźniów politycznych, bo oni naprawdę są w bardzo, bardzo trudnej sytuacji”

- wskazał.

kak/rmf24.pl