Mariusz Paszko, Fronda.pl: Szef PO Borys Budka twierdzi, że PiS będzie miał krew na rękach dopuszczając pójście do wyborów prezydenckich 10 maja. W "Süddeutsche Zeitung" Florian Hassel pisze z kolei, że w Polsce jest już blisko "zamachu stanu", bo Kaczyński wykorzystuje epidemię do "politycznej gry", na przykład wprowadzając głosowanie korespondencyjne. Co Pan Poseł powie o takich zarzutach?

Witold Waszczykowski, europoseł PiS, były szef MSZ: I jednemu i drugiemu, jak i kilku innym, którzy wypowiadają się w ten sposób, należy podesłać lekarza. To przejaw jakiejś maksymalnej frustracji oraz nienawiści do obecnego rządu. Podobne słowa przekraczają granice zdrowego rozsądku. Trzeba o tym mówić zupełnie poważnie, to powinno być leczone. Sytuacja jest trudna, oczywiście. Wymaga dyskusji nad źródłami choroby, nad wiarygodnością informacji z Chin, nad metodami leczenia; z Francji płyną wieści, że pomaga hydroksychlorochina. Wymiana doświadczeń jest jak najbardziej potrzebna. Trzeba stawiać pytania o konsekwencje polityczne i ekonomiczne pandemii. Natomiast zachowanie takie, jakie prezentuje nasza opozycja, nie przyczynia się do merytorycznego pogłębienia dyskusji. Oni chcą po prostu obalić władzę, a nie rozwiązać problem. Dotyczy to nie tylko pana Budki, ale także części mediów. Tu jest wielka asymetria: z jednej mamy władzę, ekspertów i lekarzy „zabijających się”, żeby tylko wyleczyć ludzi i złagodzić cierpienie, z drugiej mamy wściekłe ataki na zasadzie „nie bo nie!”. Wszystkie konstruktywne propozycje są odrzucane w paskudny sposób: że macie krew na rękach, zabijacie i tak dalej. Opozycji nie podoba się po prostu to, że rządzi PiS. To jest cały ciąg działań począwszy od roku 2015, ciąg braku akceptacji dla demokracji i demokratycznych wyborów Polaków.

MP: Florian Hassel z „Sueddeutsche Zeitung” we wspomnianym artykule ma duże zarzuty do Unii Europejskiej i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, że nie reagują i nie pomagają opozycji w Polsce.

WW: Niech mu ktoś podsunie Traktat Lizboński. Niech wskaże, w jaki sposób instytucje europejskie mają prawo ingerować w kwestie praworządności w Polsce, na Węgrzech, we Francji, w Niemczech, czy w jakimkolwiek innym kraju członkowskim Unii Europejskiej. Problem polega na tym, że mamy do czynienia w Europie z wielkim konfliktem ideologicznym. W tym konflikcie wytworzyło się kilka obozów. Od lat dominuje obóz lewicowo-liberalny, który zawłaszcza sobie całą narrację, jak również próbuje zawłaszczyć prawo europejskie i nie dopuszcza do dyskursu europejskiego możliwości funkcjonowania, a tym bardziej zdobycia władzy przez partie o charakterze konserwatywno-centrowym, tradycyjnym. Na tym właśnie polega problem. Do tego właśnie sporu ideologicznego wykorzystuje się wszystko, łącznie z pandemią.

MP: Hassel swój artykuł podsumowanie takim stwierdzeniem, że w Polsce opozycja jest bardzo podzielona, ale też dodaje takie takie sformułowanie, że wewnątrz obozu rządzącego i samego PiS-u też są jakieś frakcje i tarcia. Pisze, że nie wiadomo, czego się można spodziewać po partii Jarosława Gowina. Nie wiem, czy się Pan ze mną zgodzi, ale moim zdanie powtarza frazesy, które można dostosować do dowolnego kraju i do dowolnego obozu rządzącego czy partii rządzącej?

WW: Oczywiście, że żadna partia nie jest monolitem i wewnątrz każdej partii trwa wewnętrzna dyskusja. Natomiast my mamy tę przewagę nad innymi partiami, że mamy świadomość pewnej dyscypliny i celów. Oczywiście tu i ówdzie możemy dyskutować na temat środków i instrumentów realizacji tych celów, natomiast jesteśmy większym monolitem niż inne partie. W opozycji frustracje są większe, niż w obozie władzy, bo nikt nie ukrywa wewnętrznych sporów i debat. U nas dyskusje również są, ale nie złamią wewnętrznej dyscypliny.

MP: Jak się Pan Poseł odniesie do opinii pana redaktora Rafała Ziemkiewicza, którą umieścił na Facebooku, a mianowicie, że PiS, PSL i Lewica dogadały się, żeby doprowadzić do upadku Platformę Obywatelską i przejąć jej elektorat?

WW: Takiej umowy nie ma. Każda partia ma swój program, z którym próbuje dotrzeć nie tylko do swojego twardego elektoratu; chce ten elektorat jeszcze poszerzać. Jarosław Gowin to polityk, który przyszedł do nas z Platformy Obywatelskiej. Stworzył partię na pograniczu elektoratu PiS i PO. Próbuje dotrzeć do tych wyborców, od których wyszedł. To jest oczywiste, to normalna polityczna gra.