Kiedy władze tureckie ogłosiły oficjalnie stłumienie puczu, ośmiu zbuntowanych żołnierzy na czele z pułkownikiem uprowadzonym helikopterem przedostało się do Grecji. Poprosili o azyl polityczny w tym kraju, gdyż boją się egzekucji.

Sygnał SOS i prośba o azyl


Ośmiu żołnerzom, którzy brali udział w próbie wojskowego zamachu udało się zbiec z Turcji. Uciekinierzy przed wylądowaniem na płycie lotniska Aleksandrupolis, niedaleko granicy Turcji z Grecją, nadawali sygnał SOS. Zaraz po wyjściu z samolotu mężczyźni zostali aresztowani. Nie stawiali oporu. Po krótkich wyjaśnieniach od razu poprosili o azyl polityczny. Przydzielona im adwokat, Lia Marinaki mówi, że żołnierze nie chcą wracać do Turcji, bo boją się egzekucji. Postawiono im zarzuty za nielegalne przekroczenie granicy i narażenie na szwank przyjaznych relacji między Turcją i Grecją.

Natychmiastowa ekstradycja


Szef tureckiego MSZ Mevluta Cavusoglu poprosił Grecję o "natychmiastowe wydanie zdrajców". - Z bożą pomocą, sprowadzimy tych zdrajców do Turcji i oddamy ich w ręce sprawiedliwości - powiedział. Cavusoglu dzwonił do greckiego ministra spraw zagranicznych Nikosa , który zapewnił go, że "zdrajcy wrócą do Turcji najszybciej jak to możliwe".

Konsekwencje dla wojskowych po próbie zamachu

Po nieudanej próbie zamachu stanu w Turcji zatrzymano 2839 wojskowych. Zdjęto ze stanowisk pięciu generałów i 29 pułkowników. Zatrzymań dokonano także w bazie lotniczej Incirlikna południowym wschodzie Turcji, skąd siły powietrzne USA dokonują uderzeń na bojowników tzw. Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku.

Za: Salon24news