Wolność słowa” w przypadku Stanów Zjednoczonych powoli staje się reliktem przeszłości. Najpierw dowiedzieliśmy się o zablokowaniu Donalda Trumpa na Facebooku i Twitterze, teraz z kolei Google zablokował Parlera.

Parler jest serwisem społecznościowym stworzonym przez amerykańskie środowiska konserwatywne. Stanowi alternatywę dla mediów społecznościowych, które usiłują wycinać autorów prezentujących konserwatywne poglądy.

Bardzo możliwe, że niedługo o aplikacji będziemy mówić w czasie przeszłym. Google Store usunął możliwość pobrania Parlera na urządzenia mobilne. Niedługo to samo ma zrobić Apple.

Sytuacja jest niezwykle szokująca. Oto nowy wymiar cenzury – jedną decyzją blokuje się serwis, który w listopadzie ubiegłego roku miał około 4 miliony aktywnych użytkowników, a łącznie – 10 milionów. Liczby te cały czas rosły.

Według informacji amerykańskich mediów, od listopada 2020 aplikacja Parlera stała się najpopularniejszą aplikacją na smartfony tak w App Store jak iw Google Play. Google w swoim komunikacie poinformował, że chodzi o ochronę bezpieczeństw użytkowników Google Play:

[…] nasze wieloletnie zasady wymagają, aby aplikacje wyświetlające treści użytkowników miały zasady moderowania i egzekwowania zasad, które usuwają rażące treści, takie jak posty nawołujące do przemocy”.

Parler usunięty został do momentu aż projektanci „wprowadzą moderację wpisów”. Chodzi, oczywiście, o rzekome „podżeganie do przemocy w USA”.

dam/niezalezna.pl,Fronda.pl