Od kilku lat z większości publicystyki politycznej znika problem lobby rosyjskiego w Polsce. Bycie prorosyjskim jest na tyle niepopularne, że nawet politycy, którzy jakieś swoje nadzieje wiążą z Moskwą, muszą udawać, że chodzi im o coś innego. Na przykład przekonują nas do „gry na wielu fortepianach”, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo państwa. Brzmi dobrze, ale faktycznie jest absurdalne i bardzo groźne.

Jedynym realnym gwarantem naszego bezpieczeństwa poza naszą armią jest sojusz z USA. Tylko Stany Zjednoczone mają odpowiedni potencjał, by odstraszyć Rosję. Oczywiście ten sojusz jest dużo bardziej realny, gdy stacjonują u nas wojska amerykańskie. I tu zaczyna się „drugi fortepian”, mocno strojony w Moskwie. Otóż jego zwolennicy sugerują, że pakt z USA tak, ale na przykład bez ich wojsk, „żeby mieć inne opcje”. Jakie? Czy Rosja będzie nas broniła przed samą sobą? A może będzie bardziej pokojowa, jak będziemy słabsi? W tym myśleniu żadnej logiki nie ma. Jest zwykłe oszustwo, które ma ukryć służalczość wobec Kremla. A może to Niemcy mają obronić Polskę? Nikt nam tego wprost nie chce powiedzieć, bo zostanie po prostu wyśmiany.

Próba rozluźniania sojuszu z USA albo ze względu na powiązania z Moskwą, albo służalczość wobec Berlina, zwykle jest opakowana w bardzo ogólnikowe sformułowania, które mają zdyskredytować tych, którzy uważają, że żadnego innego wyboru niż ścisły sojusz z USA po prostu nie ma. Bo nie ma i jeszcze długo nie będzie. Rosja wiedząc, jak słabe ma dzisiaj notowania w polskim społeczeństwie, nie prowadzi wprost gry na odbudowę swoich wpływów. Za wszelką cenę chce jednak powstrzymać wzrost znaczenia w naszym regionie USA. Będzie jej więc na rękę i polityka prorosyjskiej Konfederacji, i wspieranie proberlińskiej Platformy Obywatelskiej. Kiedy po raz pierwszy z ust polityków PO padły słowa o możliwym sojuszu z Konfederacją, wyglądało to fantastycznie. Dzisiaj wiemy jednak sporo więcej. Przynajmniej część akcji uderzających w Zjednoczoną Prawicę prowadzą razem media bliskie Konfederacji i PO. Szczególnie dotyczy to ludzi wywodzących się ze środowiska „Warszawskiej Gazety”. Fakt, że piszący tam od lat dziennikarz znalazł zatrudnienie u Rafała Trzaskowskiego, pokazuje, że absolutnie nie ma tu przypadku. Tak jak nieprzypadkowe jest wspieranie byłych agentów Służby Bezpieczeństwa. Jest w tym silny łącznik – interesy i nadzieje Moskwy.

Te wszystkie działania powodują podważanie naszych więzi ze Stanami Zjednoczonymi i o to Kremlowi dzisiaj chodzi. Potem tylko poczeka na okazję, by wejść w pustą przestrzeń. Jest zbyt wiele sygnałów świadczących o tym, że wokół Trzaskowskiego gromadzą się cisi sojusznicy Moskwy, by nie ostrzegać opinii publicznej, a nawet samego elektoratu PO, który tu robi za naiwnego.

Tomasz Sakiewicz

Gazeta Polska” ; data: 03.06.2020.