Dziennikarz "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak wytyka Tomaszowi Sekielskiemu bardzo poważne przemilczenia w filmie "Tylko nie mów nikomu". Nie chodzi bynajmniej o fakt szeroko komentowanego nieujawnienia współpracy inkryminowanych księży z SB. Okazuje się, że Sekielski przemilczał więcej "szczegółów".
"Okazuje się, że w zdecydowanej większości spraw, które w filmie zostały ukazane, odpowiednie procedury kościelne rozpoczęły się lub zakończyły jeszcze przed jego emisją" - pisze Krzyżak.
Okazuje się, że ks. Paweł Kania, którego pokazano w filmie, bynajmniej nie jest już księdzem, ale Sekielski o tym nie informuje (choć decyzję ws. Kani podjęto przed Wielkanocą). Podobnie ks. Andrzej S. został przeniesiony do stanu świeckiego już w 201 roku; a ks. Eugeniusz M. został odsunięty od posługi. Abp Sławoj Leszek Głódź przyznał też, że powołał komisję, która bada sprawy ks. Jankowskiego i ks. Cybuli.
"Odrębnym zagadnieniem jest kwestia rzetelności twórcy filmu. Nie podał informacji, że Kania księdzem nie jest. Ani słowem nie wspomniał też o tym, że archidiecezja gnieźnieńska natychmiast po tym jak dotarła do niej wieść o tym, że usunięty z kapłaństwa Andrzej S. wciąż odprawia msze i sprawuje posługę na jej terenie, podjęła w tym zakresie odpowiednie kroki" - podsumowuje Tomasz Krzyżak.
bsw/rzeczpospolita.pl