"Mam nadzieję, że polski rząd zrobi krok w tył. Po to są te wszystkie rozmowy, żeby poszukać jakiegoś rozwiązania, które sprowadzi z powrotem polski rząd na drogę przestrzegania prawa"- stwierdziła eurodeputowana Platformy Obywatelskiej, Róża Thun w wywiadzie na łamach serwisu Interia.pl

Polityk PO stwierdziła, że niedawno słyszała, jak wiceprzewodniczący KE, Frans Timmermans mówił, że spotkania z władzami Polski "są bardzo miłe", jednak oczekuje na konkrety. 

"Jeżeli w "białej księdze" nie jest napisane, że zgodnie z konstytucją będą opublikowane wyroki Trybunału Konstytucyjnego, że politycy nie będą się wtrącać w to, kto idzie do KRS, że łączenie pozycji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości nie jest dobrym rozwiązaniem, to właściwie o czym rząd zamierza rozmawiać?"-zastanawiała się europoseł Thun, której zdaniem Komisja Europejska jak do tej pory podjęła wobec Polski dobre kroki. W ocenie polityk, to rząd PiS nie wykazuje dobrej woli. 

"Nie jest dobrze, jeśli politycy PiS już na samym początku procedury mówią, że nie zrobią kroku w tył"-stwierdziła, odnosząc się m.in. do wypowiedzi szefa MSZ, Jacka Czaputowicza. 

Róża Thun zaatakowała również polski rząd za nagrody, które była premier Beata Szydło przyznała sobie i swoim ministrom za pracę w 2017 r. Europosłanka PO odniosła się do kampanii "Konwój Wstydu", którą zorganizowali jej partyjni koledzy zasiadający w Parlamencie RP. 

"To nawiązanie do obrzydliwej kampanii prowadzonej wcześniej w stosunku do sędziów. Dziś dzieją się rzeczy potworne - kiedyś był problem z zegarkiem, czy ośmiorniczkami, które są tańsze niż masło, a teraz mamy ogromne nagrody dawane sobie nawzajem w sposób totalnie nietransparentny"- oceniła polityk.

ajk/Interia.pl, Fronda.pl