Gdyby programem 500 plus czy jakimś podobnym rządząca partia postanowiła objąć i wesprzeć tęczowe rodziny, transrodziny czy jeszcze inne dziwactwa, dzień po dniu czytalibyśmy teksty wychwalające w niebogłosy rozsądek, odwagę i postęp. Skoro jednak rządząca partia postanowiła przygotować i wdrożyć program prorodzinny, wilki ruszyły do akcji. Stąd zalew tekstów ze wszystkimi możliwymi wyliczeniami, ile straci pani Zosia, a ile pani Marysia. A pan Kazik to już w ogóle się na nic nie załapie. I że to skandal, bo co z najbiedniejszymi. A w ogóle to teraz dopiero będzie przyrost naturalny wprost proporcjonalny do litrów wypijanych flaszek. Patologia będzie się rozmnażać jak króliki, sodoma i gomora w biały dzień.  Normalnie w głowie się nie mieści. Śmiem przypuszczać, że nawet gdyby PiS przygotował najdoskonalszy program prorodzinny i tak ton, w jakim dziennikarze z Czerskiej by o nim pisali, nic a nic by się nie zmienił.

Rozumiem, że dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i tym podobnych mediów najbardziej boli to, że ktoś w końcu zauważył rodzinę. Matkę, ojca i dzieci. Zobaczył, że to ją trzeba wesprzeć, bo rodzina jest inwestycją. Inwestycją dla państwa. Nie dla rodziców, bo kto ma dzieci, wie, że to skarbonki bez dna. Z demografią u nas dramatycznie, a najczęściej pojawiającym się argumentem na pytanie, o kolejne dzieci, jest „nie stać mnie”.  Znaczy, gdyby było mnie stać, to bym miał. I stąd to wsparcie na drugie i kolejne dziecko. Chyba że to „nie stać mnie” to jedynie wymówka, bo dzieci po prostu mieć nie chcemy. Jesteśmy już tak egoistyczni, antynatalistyczni, a dzieci nas drażnią i brzydzą, przeszkadzają w karierze, robią hałas, tyle z nimi zachodu. Tyle że to droga do zagłady narodu. Polityka prorodzinna nie może być sprowadzona więc wyłącznie do polityki socjalnej, zasiłków czy rozmaitych dotacji dla najbardziej potrzebujących. Polityka prorodzinna winna objąć wszystkich, którzy podejmują trud zrodzenia i wychowania dzieci (nie znaczy to, że teraz państwo nie powinno troszczyć się o najbiedniejszych i im pomagać). Teraz tylko pytanie, jak ją prowadzić? I choć osobiście wolałabym, żeby państwo nam po prostu nic nie zabierało (choćby w podatkach), to jednak zdaję sobie sprawę, że tysiące rodzin w Polsce woli dostać konkretną kwotę, którą przeznaczą na leki (spora część rodzinnego budżetu zostaje w aptece szczególnie w okresie jesienno-zimowyn), ubrania albo na kulturę i już nie będzie musiała oszczędzać choćby (ku radości pana Kuczoka) na książkach.

Nie ma pewnie rozwiązań idealnym, zawsze ktoś będzie poszkodowany. Przez ostatnie lata poszkodowane były rodziny. Państwo miało je w głębokim poważaniu, traktowało dzieci wyłącznie jako fanaberię rodziców. Macie dzieci, to teraz się martwcie. A my was jeszcze złupimy podatkowo i pod każdym innym względem. A jak nie będziecie płacić, bo stracicie pracę, albo podwinie wam się noga, w nagrodę dzieci trafią do domu dziecka. Biedny rodzin to swoich dzieci praw mieć nie będzie. Państwo lepiej je wychowa.

Naiwnością byłoby liczenie na to, że z miesiąca na miesiąc wzrosną wskaźniki demograficzne. Bo nie wzrosną, nie ma się co łudzić. To proces rozłożony na lata. Z polityką prorodzinną jest bowiem tak jak z wychowywaniem dzieci – efekty widać dopiero po latach.  Po drodze przecież nie raz się frustrujemy, że tyle w wychowanie wkładamy sił i energii, a tu owoców brak. Widać je dopiero z perspektywy czasu. Owoce programu 500 plus także będą widoczne po latach, bo wierzę, że z czasem coś drgnie. Dużo łatwiej planować rodzinę, wiedząc, że nie jesteśmy sami, a państwo, w którym żyjemy, nie jest naszym wrogiem, a sprzymierzeńcem w rodzicielskiej przygodzie.  

Nad wsparciem rodzin „Gazeta Wyborcza” będzie biadolić do znudzenia. Gdyby te 500 złotych rząd przeznaczył na wsparcie piesków czy kotków, to dopiero „GW” piałaby z zachwytu. Tylko najpierw trzeba by zwierzęta wysterylizować, żeby za bardzo się nie mnożyły. Bo mnoży się – jak już wiemy z „Gazety Wyborczej” - przecież tylko patologia.

 

Małgorzata Terlikowska

 

<<< JUŻ JEST. KOLEJNY TOM DZIEJÓW POLSKI PROF. NOWAKA! Ta książka powinna znaleźć się w każdym polskim domu! >>>