Jak to jest, że rodacy wciąż wybierają najbardziej skorumpowaną partię w historii polskiego parlamentaryzmu, która oszukała wyborców nieskończoną ilość razy i doprowadza kraj do ruiny? To jakiś fenomen współczesnej Polski, ludzi, którzy wiedzą, że są robieni w konia, ale boją się zmian. Zadowalają się kiepskim programem w telewizji, butelką piwa i kiełbasą na grilla. Ich największym zmartwieniem jest, aby tego grilla nie zabrakło.

Kandydatura Bronisława Komorowskiego jest konsekwencją panującej lemingozy. Niejasne początki kariery, doskonale opisywane przez Wojciecha Sumlińskiego, gdzieś na styku partii, tajnych służb i powiązań mafijnych. A potem tylko złote usta, jak wtedy na Jasnej Górze, gdzie kompletnie odleciał, bredząc o krajobrazach widzianych z lotu ptaka.

Jednak Komorowski to wytrawny, niebezpieczny gracz, doskonale wiedzący jak grać na emocjach Polaków. Dlatego w ostatnich spotach wyborczych straszy Polską katolicką i konserwatywną. Bo dla leminga prawdziwe chrześcijaństwo jest nie do zniesienia. On chce takiej religii jak prezydent, z której każdy wyciąga, co mu pasuje. Chodzę do kościoła, ale Kościół nie będzie mi mówić, co mam robić – tak brzmi mniej więcej credo leminga. Tylko jak będę wyrywał z Biblii kartka po kartce, to tak, a to nie, to co zostaje?

Tak więc leming od wielkiego dzwonu pokaże się na religijnych uroczystościach, ale opycha się schabowym w piątek, w niedziele idzie do supermarketu, stosuje antykoncepcje, znajomym doradza in vitro, a księży atakuje pod byle pretekstem. Leming to praktykujący niewierzący, owoc społeczeństwa konsumpcji, sekularyzacji i dechrystianizacji współczesnych narodów Europy.

Lemingi głosują w stadzie, utwierdzając się w swoich wyborach. Bo leming żyje w nieustannym strachu przed obciachem. A uchodzić za konserwatystę, wsteczniaka to już totalna kompromitacja. Leming głosuje tak jak kolega z pracy, sąsiadka, szef i autorytet z telewizji. Nie myśli, bo nie ma czasu, tylko powtarza to, co usłyszał w TVN, przyjmując cudze opinie jako swoje.

Jednak Polska się zmienia. Chyba nigdy przedtem głos prawicy nie był aż tak słyszalny. Wielu lemingów w pogoni za kasą, bo przecież kasa jest najważniejsza, z kraju wyjechało. Czasami można odnieść wrażenie, że w ojczyźnie zostali już sami desperaci. Nadchodzi więc dobry moment, aby uwolnić się od tych, którzy nas uciskają.

Tomasz Teluk