Za nami dobry rok odzyskania władzy przez prawicę. Przed nami dużo wyzwań, ale zachodzące zmiany pozwalają patrzeć w przyszłość z optymizmem.

Chyba nikt nie spodziewał się tak spektakularnego zwycięstwa prawicy na scenie politycznej. Dla niektórych było bardziej prawdopodobne, że Bronisław Komorowski przejedzie zakonnicę w ciąży na pasach, zwłaszcza, gdy przyjazne sondażownie i media przypisywały PO poparcie analogiczne do tego, jakie posiadał Fidel Castro w najlepszych czasach.

Odchodząca władza zaczęła desperacko bronić swojego koryta, nie demokracji, na którą się tak chętnie powoływała, a którą tak lekko traktowała. Zaczęło się poważnie - od wykorzystywania Trybunału Konstytucyjnego do blokowania rządów PiS, a skończyło zabawnie - pseudoartystycznymi występami znudzonych posłów w trakcie blokady sejmowej sali plenarnej.

Na czym polega dobra zmiana? Na odebraniu pieniędzy esbekom, a przekazaniu ich matkom wychowującym dzieci. Już nigdy nie usłyszymy od ministra, że Polska istnieje tylko teoretycznie, i w ogóle to „ch…j, d..a i kamieni kupa”, albo, że ktoś komuś za coś „robi łaskę”. Jakoś sobie nie wyobrażam, aby o Polsce rozmawiali w ten sposób Jarosław Kaczyński z Antonim Macierewiczem.

Podczas tego roku mogliśmy się przekonać, kto jest kim i co ma w sercu. Największym rozczarowaniem jest chyba Nowoczesna. W porównaniu z tym ugrupowaniem, można zatęsknić za politykami Platformy, którzy prezentowali pod każdym względem znacznie wyższy poziom.

Czego spodziewać się w kolejnym roku? Konkretów. Minister finansów w końcu musi pokazać, z czego będzie finansować prosocjalne projekty rządu. Musi się także wyklarować reforma systemu finansowego, aby udźwignąć niewydolny system ubezpieczeń społecznych czy służbę zdrowia. To chyba największe wyzwanie stojące przed rządem Beaty Szydło. Kukułcze jajo podrzucone przez poprzednie ekipy.

Jarosław Kaczyński rozgrywa opozycję wzorowo. Zantagonizował przeciw sobie liderów opozycji. Cały czas trzyma w aktywności i napięciu swój elektorat. Po odzyskaniu resortów siłowych, mediów, musi jeszcze uporać się z najsłabszym ogniwem państwa - resortem sprawiedliwości. Z pewnością napotka na opór.

Jedno jest pewne. Polska z „pawia i papugi Europy” staje się krajem samorządnym, dumnym i kreującym europejską politykę. Uznanie przez dziennikarzy Reutersa Jarosława Kaczyńskiego za przywódcę nr 2 w świecie, po Donaldzie Trumpie, świadczy o tym, że Polska będzie odgrywała ważną rolę nie tylko w regionie.

Tomasz Teluk