„Jakiś czas temu, po upadku ZSRR, odezwały się na Kremlu ponownie pragnienia imperialne i pojawił się tam projekt zbudowania bloku euroazjatyckiego, w którym decydowałaby Rosja, ale Rosja bardzo blisko współpracująca z Europą zachodnią, gdzie głównym partnerem Rosji mają być Niemcy” – powiedział były wiceszef MON prof. Romuald Szeremietiew.

Według tej koncepcji „miałaby powstać wspólnota, jak to mówią rosyjscy geopolitycy – od Władywostoku do Lizbony. Pojawiło się też po stronie niemieckiej zrozumienie dla budowania takiej wspólnoty z Rosjanami. Dowodem na to jest oczywiście gazociąg Nord Stream, ale nie tylko. Rosja i Niemcy wyraźnie zaczęły szukać miejsc porozumienia i współpracy. Zaczęła Niemcom w tym przeszkadzać obecność USA. Amerykanie w spadku po latach „zimnej wojny” gwarantowali bezpieczeństwo Europie, ale po rozpadzie ZSRR Niemcy nie czuły się już zagrożone. Tymczasem USA jako gwarant ładu światowego, jaki wówczas powstawał, chciały zachować swoje wpływy i jako partnera w końcu znalazły Europę środową, z kluczową rolą Polski, która nie przestała obawiać się Rosji. Pojawiła się więc zasadnicza różnica interesów między tym, co chciał mieć Waszyngton i co próbuje osiągnąć Warszawa, a tym co chce Berlin, a zwłaszcza tym, co zamierza uzyskać Moskwa” – mówił Szeremietiew w wywiadzie dla polskatimes.pl.

„Uważam, że Niemcy mają dla potrzeb tej układanki odegrać rolę pacyfikatora Polaków, aby można było użyć Polski jako łącznika między Niemcami a Rosją, aby nie stała się ona elementem zagrażającym tej geopolitycznej konstrukcji wymyślonej w Moskwie” – stwierdził Szeremietiew i dodał: „RFN jest prawnym następcą III Rzeszy, a mechanizmy, jeśli chodzi o wpływy polityczne i realizowanie własnych interesów są podobne”.

„Dziś mamy nową sytuację – w Stanach Zjednoczonych zmienił się prezydent, pojawiła się też opinia, że USA postawią na Niemcy, a nie na Europę środkową i Polskę. A skoro tak, to by oznaczało, że Warszawa ze swoją koncepcją budowania Trójmorza przy wsparciu potęgi Stanów Zjednoczonych jest na przegranych pozycjach. Tymczasem, słuchałem tego, co mówił kandydat na ambasadora USA w Polsce Mark Brzeziński przed komisją w amerykańskim Senacie. Mówił, jak przystało na polityka liberalno-lewicowego, o mniejszościach seksualnych, o praworządności, ale powiedział jedną rzecz, która w tym kontekście jest bardzo ciekawa. Otóż powiedział, że jako ambasador Stanów Zjednoczonych będzie działał na rzecz budowania Trójmorza; że to Trójmorze, z punktu widzenia interesów Stanów Zjednoczonych jest bardzo potrzebne. To by z kolei oznaczało utrzymanie flanki wschodniej NATO i reagowanie na to wszystko, co może robić Rosja. Dziś zagrożenie z jednej strony ujawnia się na granicy polsko-białoruskiej, ale z drugiej jest to widoczne, jeśli idzie o Ukrainę. Czyli mimo zmiany prezydenta Amerykanie Europy środkowej i Polski, mówiąc kolokwialnie, nie odpuszczą. Sekretarz stanu USA Antony Blinken mówił ostatnio o tym bardzo wyraźnie” – zauważył były wiceszef resortu obrony i skonstatował: „Jedno jest pewne, gdyby Rosja odważyła się na agresję na Ukrainie, to Nord Stream 2 zostanie przez Stany Zjednoczone zablokowany. A Niemcy nie bardzo będą mogły się temu przeciwstawić”.

„Polska jest dużym potencjałem, a w rejonie między Niemcami a Rosją – największym! Mam wiele krytycznych uwag dotyczących naszych sił zbrojnych, ale jedno nie ulega wątpliwości – że to jest jedna z największych armii europejskich i natowskich. Wojsko Polskie nie jest więc czymś małym, co można lekceważyć. Idąc dalej: Polsce udało się zbudować przynajmniej polityczne i propagandowe poparcie w tym co robi na granicy wschodniej” – podsumował prof. Szeremietiew.

 

ren/polskatimes.pl