Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przekonuje, że przyjęte przez Radę Europejską konkluzje nie mają żadnego znaczenia i nic nie zmieniają w mechanizmie praworządności. Zapewnia, że mechanizm wejdzie w życie 1 stycznia i nie zostanie ani opóźniony, ani ograniczony.

W czasie odbywającego się w ub. tygodniu szczytu UE przywódcy doszli do kompromisu ws. pakietu budżetowego i mechanizmu praworządności. Polska i Węgry nie zawetowały budżetu i Funduszu Odbudowy, w zamian zawarto w konkluzjach szczytu deklarację doprecyzowującą warunki użycia mechanizmu praworządności. Zdecydowano również, że z mechanizmu nie będzie można skorzystać do czasu wypowiedzi TSUE na jego temat. Na te warunki przystała Komisja Europejska, która w piątek złożyła w Brukseli deklarację, zobowiązując się do respektowania przyjętych przez RE konkluzji.

W zaparte idzie jednak Ursula von der Leyen. Szefowa KE przekonuje, że konkluzje nie mają żadnego znaczenia.

- „Konkluzje Rady Europejskiej nic nie zmieniają, zarówno w prawie, jak i stosowaniu mechanizmu praworządności. Jest obawa, że stosowanie mechanizmu zostanie opóźnione - tak się nie stanie. Regulacje zaczną działać 1 stycznia” – powiedziała niemiecka polityk.

Do jej słów odniósł się w mediach społecznościowych wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.

- „Przewodnicząca KE nie uznaje konkluzji RE jako źródła prawa, wprost mówi o rozporządzeniu, w którym się nawet przecinek nie zmienił. A tyle było ataków na Solidarną Polskę, że nasze wątpliwości są przesadzone. Wystarczyło kilka dni, by okazało sie jak konkluzje ocenia KE...” – napisał.

kak/Radio Zet, DoRzeczy.pl, Twitter