Sobotnia Parada Równości pierwotnie miała się rozpocząć w pobliżu skweru naprzeciw Sejmu. Po konsultacjach z konsultacji z Komendą Stołeczną Policji, Komendą Policji Warszawa-Śródmieście i Biurem Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego m. st. Warszawy organizatorzy tęczowej manifestacji zmienili trasę przemarszu. Nowa wiedzie z pl. Konstytucji przez ul. Marszałkowską, Al. Jerozolimskie, ul. Emilii Plater, pl. Grzybowski, ul. Królewską, ul. Krakowskie Przedmieście, pl. Zamkowy, ul. Senatorską do pl. Teatralnego.

 

Przyczyną zmiany są zgłoszone licznie zgromadzenia, które najprawdopodobniej uniemożliwiły Paradzie Równości wyjście spod Sejmu. - Wszystkie są legalne, więc jeśli nie zachowują się w sposób niewłaściwy, organ gminy nie ma prawa ich zdelegalizować, policja nie może ich usunąć. Stąd decyzja o zmianie przebiegu trasy – wyjaśnia Jej Perfekcyjność, rzecznik prasowy Parady Równości.

 

Zmiana trasy przemarszu homoseksualistów to niewątpliwy sukces narodowców, którzy od kilkunastu dni za pośrednictwem portalu Blokuj.info zachęcali do zgłaszania publicznych zgromadzeń na trasie Parady Równości. Takich legalnych kontrmanifestacji zgłoszona aż trzynaście. - Organizatorzy podjęli więc trudną, ale jedyną możliwą decyzję i zamienili pierwotną trasę na dwa dni przed wydarzeniem – czytamy na portalu Paradarownosci.eu. - Proszę wierzyć, że to nie była łatwa decyzja. Zmusiła nas m.in. do zmiany 5 tysięcy wydrukowanych ulotek i szybkiego działania informacyjnego.  Ale bezpieczeństwo uczestniczek i uczestników Parady Równości jest dla nas priorytetem – dodaje Jej Perfekcyjność, rzecznik prasowy Parady. 

 

Piszę o zmianie trasy przemarszu homoseksualistów jako o sukcesie narodowców, ponieważ trzeba zauważyć, że to przyjęcie zupełnie innej niż do tej pory, w dodatku rokującej sukces, taktyki. W ubiegłym roku blokujący manifestację  stali praktycznie w jednym miejscu – na skwerze przed Sejmem. W momencie, kiedy w ruch poszły petardy, kontrmanifestanci szybko zostali otoczeni dwoma szczelnymi kordonami policji i przetrzymywani do tego czasu, aż homoseksualiści bezpiecznie zakończą swoją paradę. W tym roku musieli zmienić trasę, i już teraz obawiają się, że w związku z tym ich manifestacja będzie miała dużo mniejszy zasięg.

 

Pozostaje mieć nadzieję, że blokującym nie puszczą nerwy i nie dadzą się sprowokować – że nie będzie rzucania petardami, ani czymkolwiek innym, co mogłoby wyrządzić komuś krzywdę. Może i jesteśmy na „wojnie”, jak pisał Robert Winnicki w polemice z moim ostatnim artykułem. Ale bynajmniej nie jest to wojna na butelki, petardy i pięści. Jeśli już mowa o jakiejś wojnie, to jest to wojna cywilizacji życia i śmierci, o której tyle mówił Jan Paweł II. I tej wojny nie wygramy agresją. Mam jedynie nadzieję, że ci, którzy pojawią się na jutrzejszych blokadach będą o tym pamiętali.

 

Marta Brzezińska