Grzegorz Strzemecki

Sąd Najwyższy solidaryzując się z Trybunałem Konstytucyjnym wydał uchwałę, która ma rzekomo nadać moc prawną werdyktowi 12-tu sędziów TK z 9 marca, jednak w swoim zacietrzewieniu faktycznie potwierdził nieważność tego werdyktu.

 

Przypomnijmy:

 

 Trybunał Konstytucyjny (TK) miał orzec czy uchwalona przez parlament ustawa zmieniająca tryb jego pracy jest zgodna z Konstytucją. Przystępując do tego powinien być bezstronny, czyli nie zakładać z góry określonego wyniku, powinien obradować na podstawie obowiązującej (czyli właśnie uchwalonej przez parlament) ustawy kierując się nadrzędną zasadą domniemania konstytucyjności ustaw, która nakazuje każdą ustawę traktować jako konstytucyjną i obowiązującą dopóki nie zostanie obalona wyrokiem TK.

Ustawa ta nakładała na TK obowiązek zebrania się w co najmniej 13-osobowym składzie. Większość sędziów TK z prezesem Rzeplińskim na czele będąc ze względów politycznych żywotnie zainteresowana obaleniem tej ustawy  nie była  jednak bezstronna i z góry zakładała jej niekonstytucyjność.  Z tego powodu obradowała w składzie 12-osobowym, a więc nie wystarczającym do wydania ważnego wyroku, bo tylko w takim składzie mogli liczyć na zgodny ze swoimi intencjami wynik głosowania, tj prowadzący do  obalenia ustawy.  W ten sposób sędziowie TK wydali werdykt, którego rząd nie uznał i nie opublikował, z uwagi na jego niezgodny z prawem charakter.  (Zwięzły opis istoty sporu o TK ukazuje ulotka, którą można pobrać TUTAJ )

 

W akcie solidarności z sędziami TK Sąd Najwyższy wydał wczoraj (26.04.2016) uchwałę, która ma w jego mniemaniu zapewnić ważność werdyktu z 9 marca. Jednak w uchwale tej SN stwierdził, że:

 

nieopublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego stwierdzający niezgodność z Konstytucją określonego przepisu uchyla domniemanie jego zgodności z Konstytucją z chwilą ogłoszenia wyroku przez Trybunał Konstytucyjny ....

 

Widać, że uchwałą tą Sąd Najwyższy aż nadto wyraźnie potwierdził, że uchylenie domniemania zgodności przepisu z Konstytucją następuje z chwilą ogłoszenia wyroku przez TK (odłóżmy na bok spór o wymóg publikacji wyroku). Z uchwały SN wynika niezbicie, że przed ogłoszeniem wyroku obowiązywało domniemanie konstytucyjności ustawy, co nakładało na TK wymóg zebrania się w co najmniej 13-osobowym składzie. Nie spełniając wymogów ustawy sędziowie TK nie mogli wydać ważnego wyroku, CND (co należało dowieść).

 

Sąd Najwyższy, najwyraźniej wbrew swoim intencjom, potwierdził w ten sposób nieważność wyroku TK z 9 marca, wzywając równocześnie do jego respektowania. Pokazuje to, że:

 

a) SN ma poważne trudności  z logicznym myśleniem; ergo: jest wysoce niekompetentny.

b) SN ma  w tzw. "głębokim poważaniu" przestrzeganie prawa; w swoim postępowaniu kieruje się chęcią przedłużenia niegodziwości i bezprawia III RP; ergo: jest zdemoralizowany.

 

Nie jest to zaskakująca konstatacja biorąc pod uwagę np. fakt, że fundamentem sądownictwa wciąż trwającej III RP była i pozostała niemożność skazania komunistycznych zbrodniarzy, przy łatwości i skuteczności skazywania tych, którzy przeciw temu protestowali i protestują. Jeszcze większym świadectwem demoralizacji SN jest okazana ostatnio przezeń gotowość do nadania statusu małżeństwa związkom queer, co umożliwi adopcje dzieci przez wszelkiej maści zboczeńców. Całokształt sądownictwa nie wygląda lepiej. Oczywiście istnieją uczciwi sędziowie, jednak głupio, niesprawiedliwie, czasem wprost łajdacko prowadzone procesy i tak samo wydawane orzeczenia to rzeczywistość polskich sądów, z którą stykamy się aż nazbyt często. A sądownictwo to nijak nie chce się samo oczyścić, jak niegdyś oczekiwał i zapowiadał kompromitujący się dziś ostatecznie Adam Strzembosz.

 

Dzięki swojej ostatniej uchwale wszyscy mogą teraz dostrzec, że puszący się swoją "godnością" i "autorytetem" Sąd Najwyższy, niczym cesarz w baśni Andersena paraduje zwyczajnie na golasa. Jednak w odróżnieniu od baśni jego nagość zauważyło nie dziecko, a publicysta portalu wpolityce.pl, Krzysztof Feusette, któremu trzeba pogratulować spostrzegawczości i logiki.

 

Skoro o logice mowa... Gdyby społeczeństwa się nią rządziły, to moglibyśmy ogłosić dzisiaj koniec postpeerelowskiego sądownictwa III RP, bo biorąc rzecz na logikę, to ten wampir trwający po śmierci PRLu, tą absurdalną uchwałą sam sobie wbił w serce osinowy kołek. Obiektywnie rzecz biorąc, skompromitowaną do szczętu sądową (i prawniczą) sitwę naprawić mogłaby chyba tylko jakaś opcja zerowa - likwidacja wymiaru sprawiedliwości i powołanie nowego, po starannej weryfikacji orzeczniczego "dorobku" i odsianiu takich "autorytetów" jak sedzia Gersdorf, Zoll, Rzepliński i wielu, wielu innych. Kierujące się logiką społeczeństwo powinno w tej chwili takiej opcji zerowej zażądać i wywieźć całe to towarzystwo na taczkach...

 

Jednak na logikę społeczeństw nie ma co liczyć, bo w praktyce rządzą emocje, sterowane jak wiadomo przede wszystkim przez media. Dlatego tak znaczna jego część powtarza za nimi prosty i chwytliwy, orwellowski przekaz:

 

Cztery nogi dobre,

dwie nogi złe

KOD jest cudny

a PiS paskudny

i to się wie, się wie, się wie...

 

Za KOD można wstawić TK, SN, PO, Nowoczesną, TK,  Rzeplińskiego i całą ogromną rzeszę pseudoautorytetów III RP. Prymitywne? Oczywiście. Ale jak dobrze działa!