1. Kampania wyborcza do Parlamentu jeszcze nie została ogłoszona, a premier Kopacz od kilku tygodni uprawia ją w najlepsze (i to nawet może być zrozumiałe) tyle tylko, że odbywa się to za publiczne pieniądze.

Pani premier jeździ pociągami po całym kraju, spotyka się ze zwykłymi ludźmi jak to przedstawia rządowa propaganda ale wszystko to odbywa się za publiczne pieniądze i to bez żadnego skrępowania.

Właśnie jeden z tabloidów nie tylko napisał o kulisach tych podróży premier Kopacz po Polsce ale także zamieścił film z przygotowań do jej wizyty w Nidzicy, gdzie nie tylko pokazano jak pośpiesznie był przygotowany dworzec i jego otoczenie na ten przyjazd ale także jak ogromną logistykę jaka jest związana z takimi wizytami.

Okazuje się, że mimo przejazdu premier Kopacz pociągiem, towarzyszy jej kawalkada rządowych limuzyn, które podążają w ślad za szefową rządu tylko po to aby odebrać ją i jej otoczenie z dworca kolejowego, a później po spotkaniach w terenie odwieźć z powrotem do Warszawy już bez telewizyjnych kamer i radiowych mikrofonów.

2. Premier Kopacz coraz bardziej natarczywie zaczepia Bogu ducha winnych pasażerów w pociągach i życzy sobie odpowiedzi na pytanie "co oni by zrobili gdyby przyszło im rządzić w naszym kraju?", czym często wprawia ich wręcz w osłupienie, co powoduje, że nawet ci wyglądający na rezolutnych tracą rezon i gubią się w odpowiedziach.

Szefowa rządu podczas tych przejazdów, chce być na tyle "swojską kobitą", że daje się polizać przypadkowo napotkanemu psu, wiąże buty małym przedszkolakom, przybija tzw. piątki zarówno ze starszymi ale i z dziećmi, a nawet śpiewa z harcerzami piosenki przy ognisku.

Ale te wyjazdy to nie tylko ocieplające wizerunek premier Kopacz "iventy" ale także poważne deklaracje budowy kolejnych dróg szybkiego ruchu, modernizacji kolei, czy kolejnej odsłony oddłużania szpitali. idące w setki milionów złotych.

Wszystko to niestety nie budzi żadnych zastrzeżeń dziennikarzy, relacjonujących te wizyty premier Kopacz, ba uważają oni, że tak właśnie powinno wyglądać rządzenie krajem przez ostatnie ponad 3 miesiące, które zostały do wyborów parlamentarnych.

3. Na wczorajszy apel Prawa i Sprawiedliwości, skierowany do premier Kopacz aby przestała robić z Rady Ministrów wyborczy folwark Platformy, rządzący zareagowali bardzo nerwowo.

Wprawdzie premier Kopacz przyznaje, że jej jeżdżenie po kraju ma charakter wyborczy ale jednocześnie twierdzi, że w ten sposób zapewnia sobie kontakt ze zwykłymi ludźmi, którzy "napiszą program PO na kolejną kadencję rządzeni".

To rzeczywiście zadziwiające, że rządząca Polską od 8 lat koalicja Platformy i PSL-u, nie miała do tej pory żadnego programu, który realizowała, a dopiero teraz na następną kadencję taki program opracuje i co więcej napiszą go wyborcy.

Trudno w to wszystko uwierzyć zwłaszcza, że na ostatniej Konwencji Platformy powołano aż 10 zespołów programowych, które pod przewodnictwem europosła Janusza Lewandowskiego (jednocześnie szefa rady programowej przy premierze), mają przygotować na wrzesień program wyborczy tej partii.

4. Przy okazji tych swoistych "gospodarskich wizyt" widać wyraźnie, że na Panią premier w terenie wcale nie czekają zwykli ludzie ale przede wszystkim działacze Platformy, samorządowcy, wójt, burmistrz, starosta, marszałek, pracownicy państwowych i samorządowych urzędów i gdyby nie oni, wokół szefowej rządu byłoby zupełnie pusto.

Widać wyraźnie, że doradcy premier Kopacz uznali, że skoro Andrzej Duda wygrał wybory licznymi spotkaniami w terenie to wystarczy go naśladować, żeby także odnieść sukces.

To rzeczywiście jest możliwe tyle tylko, że tego rodzaju wizyty i spotkania muszą być autentyczne, a uczestniczący w nich kandydat musi być wiarygodny.

Skoro autentyczność spotkań premier jest co najmniej wątpliwa, a sama kandydatka na przyszłą szefową rządu kompletnie niewiarygodna, to trudno wręcz sobie wyobrazić aby to przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl