Ryszard Petru nie składa broni. Jak deklaruje w rozmowie z ,,Rzeczpospolitą'', TERAZ nie zakłada nowej partii. Ale jest przekonany, że ,,nowy projekt społeczno-liberalny'' jest potrzebny. I jeżeli koalicja PO-Nowoczesna przegra wybory do sejmików, to powstanie nowego ugrupowania będzie ,,przesądzone'', mówi.

 

Ryszard Petru krytycznie ocenił odejście z partii Joanny Scheuring-Wielgus i Joanny Schmidt. Uważa, że winę za to ponoszą władze ugrupowania Nowoczesnej. ,,Źle, że zmuszone do odejścia z Nowoczesnej są osoby, które partię współzakładały i budowały. Nowoczesna nie jest już tą partią, którą była trzy lata temu, kiedy ją zakładałem w maju 2015 roku'' - powiedział.

Jak deklarował, obecnie nie pracuje nad nową partią. ,,Nie zakładam teraz nowej partii. [...] Plan Petru nie jest zalążkiem nowej partii. Jest formułą pracy nad programem opozycji jako kontroferty do PiS'' - stwierdził.

Przekonywał, że Nowoczesna zaczyna zmieniać nie tyle program, co wyrazistość - przestaje zajmować jasne i jednoznaczne stanowisko. ,,Nowoczesna miała być partią dla ludzi przedsiębiorczych, partią otwartą, nie kierującą się wyłącznie badaniami opinii publicznej, partią jednoznaczną w wielu kwestiach. [...] My zawsze mieliśmy być partią ludzie przedsiębiorczych, reprezentujących tych, którzy są w stanie sobie radzić, ale też pomagać tym, którzy sobie nie radzą, jednak nie poprze rozdawnictwa i populizmu'' - mówi Petru.

Jak dodaje, pod jego rządami Nowoczesna głosowałaby przeciwko obniżce pensji dla posłów. Forsowałby też ustawę aborcyjną wzorowaną na niemieckiej (od razu dodajmy - efekt w RFN: 100 tysięcy aborcji rocznie).

Petru sądzi, że Katarzyna Lubnauer de facto poddaje Nowoczesną Platformie, a Grzegorz Schetyna mówi otwarcie o jednej patii.

,,Co do koalicji - byłem za rozmowami z PO, ale nie z pozycji przystawki. Nie ma zjednoczenia opozycji, jest zjednoczenie tylko dwóch partii. Koalicja nie jest podmiotowa'' - powiedział.

I zapewniał, że jego klęska w Nowoczesnej nie jest końcem kariery politycznej, bynajmniej! Petru przywołał tu przykłady Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego, którzy też wielokrotnie przegrywali.

,,Większość polityków, którzy coś osiągnęli wcześniej, przeszła przez porażki. Tusk i Kaczyński przegrywali wiele razy, zanim zaczęli odnosić spektakularne zwycięstwa. Kolejne wybory mnie zweryfikują. Mnie porażki wzmacniają i dużo uczą'' - wskazał.

Wreszcie Petru snuł plany stworzenia nowego ugrupowania politycznego.

,,Jest duże zapotrzebowanie na nowy byt polityczny. Coś się wydarzy. Wyobrażam sobie dwie koalicje na wybory parlamentarne w 2019 roku. Wszystko będzie zależało od tego, jak będzie wyglądały wybory samorządowe. Jeśli PO i Nowoczesna przegrają wybory do sejmików, to powstanie nowego ugrupowania będzie przesądzone'' - mówił.

Pytany, czy mógłby założyć nową partię, odparł:

,,Raz już to zrobiłem. Pierwszy raz jest najtrudniej. Jak będzie idea, to ludzie za nią pójdą. Nowej partii nie tworzę, ale wiem jedno, bo trudno nie zauważyć, że potrzebny jest nowy projekt społeczno-liberalny''.

Jak miałoby to wyglądać w praktyce, nie wiemy. Zwracamy jednak uwagę, że wczoraj w Radiu Zet o konieczności powołania nowej partii liberalnej mówiła już Joanna Scheuring-Wielgus. Wskazywała, że ,,wartością dodaną'' takiej partii mogliby być... Robert Biedroń i Barbara Nowacka.

A więc polityczny kwintet Petru-Biedroń-Nowacka-Scheuring-Schmidt?

Brzmi... fascynująco.

mod/rzeczpospolita