Czwartkowe głosowanie na przedostatniej w tym roku sesji Parlamentu Europejskiego rezolucji dotyczącej niemieckich Jugendamtów zakończyło się sukcesem Polski.

Warto podkreślić ten fakt, bo przeczy on rzekomej izolacji międzynarodowej naszego kraju, a także rozbija mit o nieumiejętności budowania koalicji z innymi krajami. Nieco ułatwiła nam działalność praktyka tego niemieckiego urzędu, który podobno dziwnie oszczędza dzieci i rodziny tureckie mieszkające w RFN (boi się odwetu?), za to nie odpuszcza dzieciom z polskich czy mieszanych polsko-niemieckich rodzin – ale również dzieciom z innych krajów członkowskich UE.

Choćby w Strasburgu czy w Alzacji widziałem transparenty protestujące przeciwko krzywdzie francuskich dzieci tuż za niemiecką miedzą. Rzeczywiście, Jugendamt ma zły wizerunek w Europie i stąd wygraliśmy tę rezolucję przewagą niemal 100 głosów. Na tym jednak nie koniec.

Przeszło bowiem kilka zmiękczających rezolucję poprawek autorstwa europosłanki PO(!). Poza tym rezolucja rezolucją, ale wciąż jeszcze potrzebny jest stały nacisk polskiego rządu, polskiej dyplomacji (konsulowie!) oraz polskich mediów i naszej opinii publicznej. Ta rezolucja jest świetnym instrumentem stałej presji na Niemcy. Choć nie tylko na nie: podobne krzywdy polskim dzieciom i rodzinom miały miejsce, choć na mniejszą skalę, w Holandii i Norwegii.

Ryszard Czarnecki

„Gazeta Polska Codziennie” (01.12.2018)