"Niezawisimaja Gazieta" komentując decyzję sądu arbitrażowego w Sztokholmie w sporze między Gazpromem a PGNiG prognozuje, że rosyjski koncern zapłaci żądane sumy, tak jak było to w sporze z Ukrainą, ale Polska nie wycofa w zamian sprzeciwu wobec Nord Stream 2.

"Można przypuszczać, że Gazprom zapłaci i tym razem, aby wycofać pretensje jednego z najbardziej zajadłych przeciwników budowy Nord Stream 2" - ocenia gazeta. Zarazem, powołując się na ekspertów przyznaje, że "nawet hipotetyczne wypłacenie Polsce 1,5 mld USD nie jest głównym argumentem" w doprowadzeniu do końca budowy Nord Stream 2.

Zdaniem analityka Aleksieja Kałaczewa Gazprom ma "bardzo małe szanse", by skutecznie odwołać się od decyzji arbitrażu, tym mniejsze, że "wcześniej apelacje dotyczące pretensji ukraińskiego Naftohazu zakończyły się niepowodzeniem". Analityk prognozuje, że "trzeba będzie zapłacić", ponieważ niewykonanie decyzji sądu "grozi utratą reputacji odpowiedzialnego kontrahenta".
 

"Oczywiście, rewidowanie cen wstecz o kilka lat jest dziwne, jednak rozbieżność pomiędzy cenami z długoterminowych kontraktów i cenami na dzisiejszym nasyconym podażą rynku jest dotkliwie wielka" - uważa Kałaczew. Jego zdaniem Gazprom powinien był "bardziej elastycznie i częściej iść na rękę swoim kontrahentom w rewidowaniu cen".

Z kolei według eksperta Piotra Puszkanowa jest mało prawdopodobne, by Gazprom uzyskał wycofanie sprzeciwu Polski wobec NS2 w zamian za uiszczenie roszczeń. W jego ocenie Nord Stream 2 "i tak powstanie", a Rosjanom uda się obejść wszystkie przeszkody.

bsw/pap, tysol.pl