Chodzi oczywiście o najnowszą odsłonę walki z polskimi transportowcami. Rosjanie chcąc wyrugować nasze firmy z ich rynku, cofnęli im pozwolenia i nakazali opuszczenie terytorium kraju. Takie same reakcje spotkały firmy rosyjskie na rynku polskim. Rosyjskie TIR-y nie mogą przejeżdżać przez naszą ojczyznę z transportem do Unii Europejskiej.

Rosja szukając rozwiązania chciała ominąć Polskę i nakazała jeździć swoim kierowcom przez Ukrainę. Na reakcję Ukrainy nie trzeba było długo czekać. Najpierw narodowi aktywiści zaczęli blokować rosyjski transport, jako odwet na agresję na Wschodzie kraju. A potem rząd w Kijowie nakazał wstrzymanie ruchu. W tym samym czasie zamarł ukraiński transport przez Rosję do Azji.

Rosja jest więc odcięta od rynków Unii Europejskiej, co z pewnością boleśnie odczuje. Tranzyt lądowy do UE jest praktycznie zamknięty. Pozostaje droga morska, ale to w zasadzie wyklucza opłacalność przedsięwzięcia. Moskwa nie chce ustąpić, więc może nastąpić przymusowa dywersyfikacja dostaw z kierunków wschodnich.

W ten sposób Kreml ukręcił bat na swoich własnych obywateli. Teraz nie dość, że cierpią oni biedę na skutek dużych wydatków na zbrojenia i spadku cen surowców, dochodzi do tego inflacja i wzrost cen, przez co cierpią najbiedniejsi. Za agresję władz płacą zwykli ludzie, którzy ratują się jak za komuny szmuglem i handlem w szarej strefie.

Tomasz Teluk