Polska armia powinna liczyć minimalnie 150 tysięcy żołnierzy - mówi minister obrony narodowej Antoni Macierewicz w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". W jego ocenie NATO będzie prowadzić teraz "politykę odstraszania" wobec Rosji. "Zmaterializowało się to, przed czym ostrzegaliśmy" - stwierdził Macierewicz.
150 tysięcy żołnierzy - tyle ma liczyć polska armia jeszcze w trakcie tej kadencji sejmowej, a nie na jej końcu. Nie chodzi jednak o 150 tysięcy wojsk operacyjnych, bo tych ma być jedynie 115 tysięcy. Reszta to żołnierze Obrony Terytorialnej.
Szef MON wskazywał w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że kraje NATO wreszcie przyjęły polski punkt widzenia, według którego konieczne jest odstraszanie Rosji, a nie jej "niedrażnienie". To, przed czym ostrzegała Polska, "po prostu się zmaterializowało", wskazał Macierewicz.
"Okazało się, że mówiąc o imperializmie rosyjskim także po rozpadzie ZSRR, mieliśmy rację" - powiedział polityk. "Mieliśmy rację, że przemówienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tibilisi w sierpniu 2008 roku było oparte nie na emocjach momentu i jego dramatyzmie, ale na precyzyjnej analizie przebiegu wydarzeń, sił społeczno-politycznych w Rosji i tendencji politycznej, że ostrzegając przed agresywnymi zamiarami, po 2010 roku trafnie zrozumieliśmy, co znaczy tragedia smoleńska" - dodał.
Pytany o projekt armii europejskiej powiedział, że nie dostrzega perspektyw na jej utworzenie. Jego zdaniem kraje Europy Zachodniej nie byłyby gotowe do podjęcia tak poważnych decyzji politycznych, jakie zakładałby taki projekt.
bbb
Szef MON wskazywał w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że kraje NATO wreszcie przyjęły polski punkt widzenia, według którego konieczne jest odstraszanie Rosji, a nie jej "niedrażnienie". To, przed czym ostrzegała Polska, "po prostu się zmaterializowało", wskazał Macierewicz.
"Okazało się, że mówiąc o imperializmie rosyjskim także po rozpadzie ZSRR, mieliśmy rację" - powiedział polityk. "Mieliśmy rację, że przemówienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tibilisi w sierpniu 2008 roku było oparte nie na emocjach momentu i jego dramatyzmie, ale na precyzyjnej analizie przebiegu wydarzeń, sił społeczno-politycznych w Rosji i tendencji politycznej, że ostrzegając przed agresywnymi zamiarami, po 2010 roku trafnie zrozumieliśmy, co znaczy tragedia smoleńska" - dodał.
Pytany o projekt armii europejskiej powiedział, że nie dostrzega perspektyw na jej utworzenie. Jego zdaniem kraje Europy Zachodniej nie byłyby gotowe do podjęcia tak poważnych decyzji politycznych, jakie zakładałby taki projekt.
bbb