[…] Jeśli mamy świadomość znaczenia religii dla obywateli i emocji jakie wywoływać może profanacja pewnych symboli czy przedmiotów to dla zachowania spokoju społecznego warto - w pewnych okolicznościach - pozwolić instytucjom państwowym chronić przedmioty kultu. Nie, nie oznacza to, że państwo i jego funkcjonariusze muszą podzielać opinie religijne osób, które proszą ich o pomoc. Nie muszą, a mimo to powinny przeciwdziałać, jeśli jest to konieczne i wskazane, pewnym aktom profanacji” - pisze na swoim Facebooku Tomasz Terlikowski, odnosząc się do profanacji, jaka miała miejsce w Bełchatowie.


Wracam jeszcze na moment do profanacji w Bełchatowie. Część komentatorów zwraca uwagę na to, że państwo świeckie nie powinno w takiej sprawie interweniować (pomijam tu pytanie, czy duchowni akurat w tym przypadku powinni byli wzywać policję, bo to inny temat), bo profanacja czy naruszenie sfery sakralnej to nie jest jego sprawa. Tyle, że takie podejście byłoby podejściem właściwym, gdyby państwo polskie było państwem antyreligijnym czy ateistycznym, a takim nie jest. Jest państwem świeckim, bezstronnym.

Co to oznacza? W największym skrócie, że nie zajmuje stanowiska w sprawie prawdziwości bądź nie poszczególnych wierzeń religijnych. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że jeśli państwo to ma zachowywać szacunek dla religii i dla religijnych uczuć, zaangażowań swoich obywateli (a jako neutralne nie powinno uznawać, że są one pozbawione wartości to bowiem oznaczałoby przyznanie racji jednej ze stron sporu światopoglądowego, a mianowicie radykalnym, antyreligijnym - a to przecież znaczy, że nie wszystkim - ateistom). Jeśli zaś przyjmujemy takie stanowisko to symbole religijne, uważane za święte przedmioty, księgi czy uosobienia i objawienia Absolutu powinny być chronione przed profanacjami, niszczeniem, naruszeniem szacunku dla nich. Ochrona ta powinna obejmować wszystkie, uznawane przez państwo, religie i kulty.

Powody są zaś przynajmniej dwa. Niezależnie od własnego światopoglądu, nie sposób nie zgodzić się z faktem, że emocje czy szerzej zaangażowanie religijne jest jednym z istotniejszych elementów życia wielu obywateli państwa. Jeśli chronimy - choćby zapisami o mowie nienawiści - skłonność seksualną, rasę, płeć, narodowość - to trzeba przyznać - że religijność ma dla wielu - przynajmniej równe, jeśli nie większe znaczenie, niż te wymienione czynniki. I już choćby przez szacunek dla tych osób, obywateli państwa - także instytucje państwowe powinny chronić istotne dla nich symbole czy przedmioty kultu. Po drugie zaś, jeśli mamy świadomość znaczenia religii dla obywateli i emocji jakie wywoływać może profanacja pewnych symboli czy przedmiotów to dla zachowania spokoju społecznego warto - w pewnych okolicznościach - pozwolić instytucjom państwowym chronić przedmioty kultu. Nie, nie oznacza to, że państwo i jego funkcjonariusze muszą podzielać opinie religijne osób, które proszą ich o pomoc. Nie muszą, a mimo to powinny przeciwdziałać, jeśli jest to konieczne i wskazane, pewnym aktom profanacji.

Zastrzegam, że nie twierdzę, że w tym przypadku wezwanie policji było konieczne. Ten tekst jest polemiką z tezą, że państwo nigdy nie powinno angażować się w obronę uczuć, przedmiotów kultu religijnego czy przeciwdziałanie profanacji.

Tomasz Terlikowski @ Facebook