Znany seksuolog i psychoterapeuta, Zbigniew Lew-Starowicz 6 maja ub. r. wziął udział w konferencji zorganizowanej przez KAI poświęconej książce "Gender - spojrzenie z różnych perspektyw".

Starowicz zwrócił uwagę na ogromną liczbę publikacji na temat gender i różne spojrzenia na problem uwarunkowań biologicznych i różnic płci.

"Już po konferencji "Gender - spojrzenie z różnych perspektyw" ukazał się w roku ubiegłym w zbiorze "Psychiatria na obcasach", opracowanym przez Dominkę Dudek i Joannę Rymaszewską bardzo ważny, świetny tekst prof. Jerzego Vetulaniego na temat uwarunkowań mózgowych płci. To bardzo istotny głos profesora nauk przyrodniczych, psychofarmakologa, neurobiologa i biochemika, gdyż zwolennicy gender lansują pogląd, że różnice między mózgami kobiet i mężczyzn są prawie nieistotne, istotne są zaś uwarunkowania kulturowe. Z rozdziału prof. Vetulaniego wynika, że to nieprawda, bo istnieją fundamentalne różnice między mózgami kobiet i mężczyzn, co pociąga za sobą określone następstwa. Obszar naukowy dostarcza więc bardzo konkretnych argumentów."- mówił seksuolog.

Podczas konferencji psychoterapeuta ujawnił również, że wcześniej transseksualizm był jedynym elementem zespołu dezaprobaty płci, dziś tych problemów się namnożyło. "Mamy więc osobę, która przychodzi i mówi, że źle się czuje, że jej się nie podoba, że jest mężczyzną. Założył rodzinę, ma żonę i dzieci, a teraz chce zmienić płeć. A są przypadki trzeciej już zmiany, np. kobieta źle się czuła w skórze kobiety (ale ja w tym przypadku nie kierowałem na operację) i zmieniała płeć. Pobyła w płci męskiej trzy lata, uznała, że jej się to nie podoba i chce wrócić do płci sprzed operacji. Tak więc mamy takie zjawisko jak płeć na żądanie i czujemy presję na nas, lekarzy, żeby zgodnie z tym żądaniem kierować na operację, ale na przeszkodzie stoją obecne przepisy."-wyjaśnił prof. Starowicz.

Psychoterapeuta zwraca uwagę również na problem "waleczności" środowiska zwolenników gender, przytaczając przykład publikacji, którą przygotował we współpracy z Krystyną Romanowską, "O miłości". Spotkała się ona z dezaprobatą tego środowiska, ponieważ dotyczyła tradycyjnego modelu związków miłosnych: mężczyzna+ kobieta. Środowisko zwolenników gender Starowicz wprost nazwał "sektą" i podkreślił, że z pewnego punktu widzenia jest ono niebezpieczne. Wyjaśnił, że nawet podczas jego zajęć akademickich poświęconych orientacji i tożsamości seksualnej z naukowego punktu widzenia dochodzi do bardzo ostrych dyskusji. Naukowcy, którzy nie biorą pod uwagę stanowiska gender spotykają się z ostrą krytyką ze strony zwolenników tej ideologii. "Gdyby członkowie tej sekty mieli możliwość decydowania, uszczęśliwialiby ludzkość na siłę."-powiedział Starowicz, zwracając uwagę, że zwolennicy ideologii gender są wrogo nastawieni do tradycyjnego modelu związków i relacji między płciami. Profesor przytacza przykład, gdy mówi o tym, że ludzie mają prawo wyboru i jeżeli na przykład obu małżonkom odpowiada sytuacja, gdy mężczyzna pracuje, a kobieta zajmuje się domem i wychowaniem dzieci, których mają dokładnie tyle, na ile się zdecydowali, jest to tylko i wyłącznie sprawa tych ludzi. Zwolennicy modelu gender wchodzą w polemikę, mówiąc, że w takich sytuacjach kobieta zawsze jest niewolnicą, tyle że nie ma tego świadomości.

Podczas wystąpienia seksuolog zwrócił także uwagę na problem modelu edukacji seksualnej- tu w kwestii tego, w jaki sposób dziecko będzie edukowane, decydują wyłącznie rodzice. Dużym problemem jest to, że młodzież edukuje się w tych sprawach, korzystając z pornografii.

Profesor Starowicz proponuje stworzenie zespołu ekspertów złożony z naukowców z uczelni, katedr, zakładów, powiązanych w jakiś sposób z Kościołem Katolickim oraz innymi kościołami chrześcijańskimi, celem wypracowania stanowisk na różne tego rodzaju tematy. Zwraca uwagę, że przydałoby się także poprawić poziom debaty na ten temat w Sejmie. Zdaniem psychoterapeuty stanowisko chrześcijańskie powinni przedstawiać w debatach sejmowych mniej "krzykliwi" posłowie.

Źródło: KAI